Regionalny trend
Serż Sargsjan rządził Armenią poprzednie dziesięć lat jako prezydent. Zgodnie z konstytucją miał prawo jedynie do dwóch pięcioletnich kadencji. W 2015 roku przygotowano zmiany ustawy zasadniczej, która czyniła z prezydenta funkcję tylko reprezentacyjną, a prawdziwą władzą obdarzyła premiera. Możliwe, że Sargsjan wzorował się na Władimirze Putinie, który ustępując w 2008 roku ze stanowiska prezydenta, część kompetencji szefa państwa przeniósł na premiera (którym został). Gdy wrócił na Kreml, kompetencje zostały zwrócone prezydentowi.
Podobną zmianę – choć uprawnienia zostają przeniesione w drugą stronę: od premiera do prezydenta – od 2014 roku dokonuje Reecep Erdogan w sąsiedniej (i skonfliktowanej z Armenią) Turcji. Mimo że pozostaje on cały czas u władzy (wcześniej jako premier, teraz jako prezydent), zmiany konstytucji nie weszły jeszcze w życie. Wcześniej, bo w 2009 roku, wrogi Armenii Azerbejdżan zniósł ograniczenie ilości kadencji prezydenta, czyniąc niemal pewnym dożywotnie rządy obecnego szefa państwa Ilhama Alijewa. W zakaukaskim regionie jedynie Gruzja zachowała demokratyczne podstawy swego ustroju politycznego.
12 kwietnia armeński parlament mianował Serża Sargsjana szefem rządu. Dzień wcześniej dwoje polityków opozycyjnej partii „Jełk" wyszło na trybunę parlamentu i odpaliło tam race, wzywając do ulicznych protestów przeciw Sargsjanowi.
„Wszyscy porzucają pracę"
Akcja spotkała się z drwinami ze strony rządzącej większości oraz... rosyjskich mediów. Rosja jest głównym sojusznikiem Armenii, posiada bazę wojskową w Giumri i umiejętnie podtrzymuje konflikt armeńsko-azerski o Górski Karabach (który trwa od 1991 roku), sprzedając obu stronom broń.
Ale 13 kwietnia zaczęły się masowe, wielotysięczne manifestacje, najpierw w Erewaniu, a potem i w innych miastach. Protestów nie przerwano ani na jeden dzień do chwili ustąpienia Sargsjana. W niedzielę objęły już osiem miejscowości, w tym Giumri – pod bokiem rosyjskiego garnizonu. „Zablokowano główne ulice. W mieście pełny chaos. Wszyscy porzucają pracę i idą na manifestacje" – napisała na „Facebooku" jedna z mieszkanek Giumri.
Na czele protestów stanął szef opozycyjnego „Jełka" Nikol Paszinjan. Mimo iż Sargsjan został zaprzysiężony na szefa rządu, po dziewięciu dniach rozruchów zgodził się na rozmowy z opozycją. Publiczne spotkanie w erewańskim hotelu „Armenia Mariott" trwało zaledwie 3 minuty. Paszinjan zażądał, by premier podał się do dymisji. – To jest szantaż, ultimatum wobec państwa – natychmiast odpowiedział Sargsjan. Premier wyszedł, a Paszinjan wylądował w więzieniu.