W Polsce jest około 28 tysięcy obwodowych komisji wyborczych. I w każdej z nich już podczas jesiennych wyborów samorządowych miałaby być zainstalowana kamera, aby prowadzić transmisję na żywo. Tak mówi przepis, który w styczniu do kodeksu wyborczego dodał PiS. A wszystko po to, by przeciwdziałać ewentualnym fałszerstwom.
Coraz więcej wskazuje jednak, że kamer nie będzie. O sprawie napisał w poniedziałek „Dziennik Gazeta Prawna."
Wątpliwości co do tego, czy przepis uda się wyegzekwować, ma nawet poseł PiS Łukasz Schreiber, który był reprezentantem wnioskodawców styczniowej nowelizacji. – Wejście w życie prawa unijnego może spowodować, że przepis dotyczący kamer i nagrywania nie będzie zastosowany – przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą".
Kolizja z prawem UE
Chodzi o unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO). O tym, że przepis o kamerach może być z nim sprzeczny, napisała w ubiegłym tygodniu do Krajowego Biura Wyborczego Edyta Bielak-Jomaa, generalny inspektor ochrony danych osobowych. Zauważyła, że w trakcie transmisji prezentowany będzie wizerunek wyborców, co będzie skutkować ujawnianiem miejsca ich pobytu. Jej zdaniem dojdzie do naruszenia prawa do ochrony danych osobowych szczególnie w przypadku osób głosujących w szpitalach i zakładach karnych.
A poszkodowanym – zdaniem GIODO – będzie przysługiwał wniosek o odszkodowanie. Inspektor zwróciła też uwagę na niebezpieczeństwa związane z tzw. profilowaniem wyborców i zbyt długie terminy przechowywania nagrań.