W stabilnej w ostatnich latach niemieckiej polityce ostatnio jak w kalejdoskopie. Jeszcze z początkiem stycznia tego roku w sondażach królowała CDU/CSU i Angela Merkel. Potem pojawił się Martin Schulz i socjaldemokraci z SPD oderwali się od dna i poszybowali w górę, wyprzedzając nieznacznie nawet CDU.
Po przegranej tydzień temu w Kraju Saary nadzieje na detronizację pierwszej damy niemieckiej polityki mocno osłabły. SPD nieodzowni są koalicjanci. Przebierają nogami postkomuniści z ugrupowania Die Linke (Lewica). Nie odmawiają kategorycznie współpracy liberałowie z FDP. Milczą Zieloni.
Merkel trzyma się dobrze
Przy tym wszystkim chadecja kierowana przez Angelę Merkel nie traci swych zwolenników i także kłania się w stronę liberałów i Zielonych. Postkomuniści są dla chadecji trędowaci. Tak jak populistyczna i ksenofobiczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) dla pozostałych ugrupowań politycznych. Tymczasem to AfD miała według wielu opinii przewrócić niemiecką scenę polityczną do góry nogami.
Partia pojawiła się zaledwie cztery lata temu i w czasach apogeum kryzysu imigracyjnego notowała sukces za sukcesem, wdzierając się z marszu do parlamentów 11 niemieckich landów. I to z dwucyfrowymi wynikami jak 24,3 proc. w Saksonii-Anhalt.
W skali kraju AfD miała przez wiele miesięcy poparcie sięgające 15 proc. W sondażach była trzecią siłą polityczną Niemiec. Sukces bez precedensu. Jednak od miesięcy trwa zjazd w dół. AfD może liczyć dzisiaj na 7–-8 proc. wyborców. Takie są wyniki większości sondaży. Jeżeli ten trend się utrzyma, to nie można wykluczyć, że populiści mogą w ogóle nie przekroczyć 5-proc. bariery wyborczej i nie wejść do Bundestagu. Tym bardziej że CDU wkracza coraz śmielej na teren politycznych łowów AfD. Julia Klöckner, wiceszefowa partii Angeli Merkel, przedstawiła właśnie projekt nowych regulacji ustawowych dotyczących statusu islamu w Niemczech. – Chodzi o klarowne przedstawienie praw i obowiązków muzułmanów w Niemczech – tłumaczy Julia Klöckner. W tych ramach mieści się także wprowadzenie zakazu finansowania meczetów z zagranicy oraz jednoznaczne podkreślenie pierwszeństwa obowiązującego w Niemczech prawa nad wywodzącymi się z islamu regulacjami stosowanymi w praktyce przez część z ponadczteromilionowej rzeszy mieszkających w Niemczech muzułmanów.