Ostatnim było ponowne zbezczeszczenie pomnika pomordowanych Polaków w Hucie Pieniackiej.
– A żeby im ręce odpadły! – napisał o sprawcach chuligańskiego ataku zastępca szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Ołeksandr Zinczenko.
Pierwszy raz wandale nocą z 8 na 9 stycznia zdemolowali pomnik mieszkańców wsi, pomordowanych w lutym 1944 roku przez oddziały złożonego z Ukraińców 4. Pułku Policyjnego SS. W ciągu miesiąca zniszczony monument odbudowano ze składek mieszkańców okolicznych ukraińskich wsi.
Nie wiadomo dokładnie, kiedy znów go zbezczeszczono. Wymalowane swastyki i napisy „Precz z Ukrainy k..." oraz „Śmierć Lachom" odkrył 12 marca zastępca szefa gminnej administracji w Brodach Wołodymyr Adamec. Wracał z oględzin innego, zbezczeszczonego miejsca: cmentarza w Podkamiennej. – Coś mnie tknęło i zajechałem do Huty – powiedział ukraińskim dziennikarzom.
Już w środę pomnik był wyczyszczony (pozostał tylko niewielki, czerwony ślad na płytach chodnikowych), tak jak i tablice z nazwiskami pomordowanych Polaków w Podkamiennej. Ale był to już czwarty incydent w ciągu pięciu dni i dziewiąty od początku roku. Wcześniej bezczeszczono m.in. polskie nagrobki w podkijowskiej Bykowni, gdzie pochowane są ofiary terroru stalinowskiego. Dwukrotnie nieznane ugrupowania nacjonalistyczne urządzały pikiety pod konsulatem we Lwowie i ambasadą w Kijowie (budynek konsulatu obrzucono pojemnikami z czerwoną farbą).