Szef państwa – nadużywający papierosów i alkoholu, bez przerwy obrażający wszystkich – ma obecnie największe szanse na zwycięstwo. Jednak walka przeciągnie się zapewne do drugiej tury pod koniec stycznia.
– Może wygrać, jeśli oponent nie będzie w stanie skupić znacznej części niechętnych Zemanowi grup społecznych, a jest ich wiele – uważa praski analityk Petr Just. Mieszkańcy Pragi i Brna są mu niechętni, ale zwolennicy pochodzą z mniejszych miejscowości.
Wśród przeciwników 73-letniego polityka, poruszającego się już z użyciem laski, najgroźniejszym jest chemik i były prezes Czeskiej Akademii Nauk 68-letni Jiři Drahoš. – Mówimy przecież w Czechach, że ryba psuje się od głowy, i to jest dokładny opis kadencji pana Zemana – powiedział opozycjonista w jednej z debat.
Sam prezydent usiłuje się przedstawić jako niestroniący od używek polityk starej daty, który prostym językiem zwraca się do prostych ludzi. Ale jego bon moty stały się tak nieznośne, że inny kandydat w wyborach, były biznesmen Michal Horáček, zażądał „okadzenia dymem Hradu (siedziby prezydenta – red.)".
– Piękno naszych kobiet zostanie utracone, bo zostaną zawinięte w muzułmańskie burki. Choć znam parę takich, którym to nie zaszkodzi – w 2015 roku w Zlinie Zeman tłumaczył, dlaczego sprzeciwia się przyjmowaniu muzułmańskich imigrantów. „Jeśli chcecie uratować nasz kraj przed muzułmanami, głosujcie na Zemana!" – agitowała w zeszłym tygodniu na Facebooku jedna z jego zwolenniczek.