W Nowy Rok w rzece w pobliżu stolicy znaleziono ciało Iriny Nozdrowskiej. Znana kijowska prawniczka od kilku lat walczyła o sprawiedliwość w stołecznych sądach po śmierci swojej siostry, która została potrącona przez samochód w 2015 roku w rejonie wyszogrodzkim pod Kijowem. Wypadek spowodował Dmitrij Rossoszanski, którego wujek stał wtedy na czele lokalnego sądu rejonowego. Prawdopodobnie dlatego udało się mu uniknąć odpowiedzialności – dopóki siostra zmarłej kobiety nie zaczęła walczyć w kijowskich sądach. Prawniczka mówiła, że sprawca wypadku był pod wpływem narkotyków i że sąd pierwszej instancji nie wziął tego pod uwagę.
Pieniądze w słoikach
Dopiero w maju ubiegłego roku, gdy tematem zajęły się ukraińskie media, sprawę przekazano innym sędziom i sprawca wypadku został skazany na siedem lat więzienia. Pod koniec grudnia okazało się jednak, że niebawem może wyjść na wolność z powodu amnestii. Prawniczka próbowała temu zapobiec, ale została brutalnie zamordowana.
Sprawą osobiście zajął się szef ukraińskiego MSZ Arsen Awakow i już kilka dni później znaleziono mordercę. Ukraińska policja podała, że jest nim ojciec sprawcy feralnego wypadku. Przyznał się do winy, ale nie przekonało to rodziny Nozdrowskiej. Bliscy zmarłej uważają, że pod presją społeczną śledczy chcą szybko zamknąć sprawę, a prawdziwi sprawcy są na wolności.
Morderstwo prawniczki jeszcze bardziej podgrzało trwającą od kilku lat w Kijowie dyskusję o reformie wymiaru sprawiedliwości. Od rewolucji na Majdanie minęły już prawie cztery lata, w tym czasie na Ukrainie zwolniono ponad 800 sędziów. Część z nich zdradziła Ukrainę na anektowanym przez Rosję Krymie, część stanęła po stronie samozwańczych republik w Donbasie. Wielu przeszło na emeryturę lub dobrowolnie podało się do dymisji.
Nadal nie brakuje jednak skorumpowanych sędziów, których majątki stają się przedmiotem dyskusji w ukraińskich mediach. Rzadko jednak ponoszą oni jakąkolwiek odpowiedzialność. Tak było z prezesem jednego z sądów rejonowych w Kijowie Mykołą Czausem, który pochodzące z łapówek pieniądze chował w słoikach i zakopywał na swojej działce. W sierpniu 2016 roku został przyłapany, gdy brał 150 tys. dolarów za załatwienie sprawy dotyczącej handlu narkotykami. Na jego areszt zgodę musiała wyrazić Rada Najwyższa Ukrainy. Nim to uczyniła, sędzia był już za granicą.