Obecny w Mińsku i obserwujący protesty Sławomir Sierakowski po kolejnej akcji białoruskiej milicji znalazł łuski od pocisków z napisem "Made in Poland".
"Wczoraj w nocy uzbrojeni OMON-owcy podczas protestów przy metrze na stacji Puszkinskaja strzelali do nas polskimi kulami. Jak to jest możliwe, że Polska sprzedaje dyktaturze Łukaszenki uzbrojenie?!" - napisał Sierakowski na swoim profilu na Facebooku.
W obszernej relacji w "Krytyce Politycznej" publicysta pisze, że po wczorajszych masowych protestach w Mińsku, brutalnie pacyfikowanych przez milicję, znalazł na ulicach kilka rodzajów łusek. Nie był w stanie określić, czy pochodzą one z nabojów gumowych czy hukowych, ale na białych łuskach widniał napis " Made in Poland".
Sierakowski przypomina, że na mocy przepisów embarga nałożonego w ubiegłym roku na Białoruś, a przedłużonego w lutym o kolejny rok, państwa członkowskie Unii Europejskiej nie mogą dostarczać reżimowi Łukaszenki "broni i sprzętów, które mogłyby zostać wykorzystane do stosowania represji".
"To sytuacja domagająca się natychmiastowego wyjaśnienia przez rząd. Polsce grozi międzynarodowa kompromitacja, ale jeszcze bardziej kompromitacja w oczach Białorusinów, którzy zbierają sobie z ulic łuski Made in Poland w tym czasie, gdy nasz szef MSZ czy prezydent wydają kolejne podniosłe oświadczenia" - pisze Sławomir Sierakowski w "Krytyce Politycznej".