Turcja: Ponad cztery miliony głosów na burmistrza z opozycji

Liczenie głosów oddanych w niedzielnych wyborach lokalnych w Turcji przypominało dreszczowiec. Opozycja zdobyła stolicę, utrzymała trzeci do wielkości Izmir. Wszystko wskazuje na to, że będzie miała burmistrza największego miasta - Stambułu.

Publikacja: 01.04.2019 16:04

Turcja: Ponad cztery miliony głosów na burmistrza z opozycji

Foto: AFP

Ćwierć wieku temu burmistrzem wielkiej metropolii, Stambułu, został Recep Erdogan. Potem przez kilkanaście lat był premierem, teraz jest prezydentem i wraz ze swoją partią, umiarkowanie islamistyczną AKP, kontroluje prawie wszystko.

Walka o niedopuszczenie do władzy w stambulskim ratuszu opozycyjnej świeckiej kemalistycznej partii CHP (straciła ją właśnie ćwierć wieku temu na rzecz dzisiejszego szefa państwa) miała dla Erdogana wielką wagę. Wystawił tam jednego z najważniejszych polityków AKP, ostatniego premiera Binalego Yildirima (ostatniego – bo od 2018 nie ma już takiego stanowiska, po zmianie konstytucji prezydent jest też szefem rządu).

To najwyraźniej nie wystarczyło. Komisja wyborcza ogłosiła zwycięstwo kandydata opozycyjnej CHP Ekrema Imamoglu. Z minimalną przewagą nad byłym premierem. Chodzi o różnicę mniejszą niż 30 tysięcy głosów. Podczas gdy na Imamoglu oddano ich 4,15 miliona! To pokazuje, jaka masa Turków decydowała o obsadzie stanowiska burmistrze Stambułu (cztery razy mniej głosów potrzebowała na Słowacji Zuzana Čaputová, by z duża przewagą wywalczyć w sobotę urząd prezydenta kraju).

Ostrożność przy wskazywaniu zwycięzcy jest uzasadniona, bo w nocy nagle przerwano głosy, stało się to wtedy, gdy Imamoglu przy zliczaniu ostatnich prześcignął Yildirlima. Jednak w poniedziałek po południu wydawało się, że Erdogan pogodził się z wynikami w Stambule i nie będzie prób ich podważenia.

Prezydent może się chwalić zwycięstwem w skali całego kraju. Jak sam ogłosił w nocy, były to 15 z rzędu wybory wygrane przez AKP. Jego partia zdobyła lub utrzymała władzę w ponad połowie z jednostek samorządowych.

Najwięcej emocji budziły jednak wybory w wielkich miastach. A opozycja odbiła też z rąk rządzącej partii, Ankarę. Burmistrzem stolicy będzie Mansur Yavas (CHP), który pokonał mającego doświadczenie w rządach AKP Mehmeta Özhasekiego różnicą trzech punktów procentowych. I zachowała stanowiska mera w Izmirze, trzecim co do wielkości i najbardziej liberalnym mieście Turcji. Na wyniki zapewne miała wpływ pogarszająca się sytuacja gospodarcza, początek recesji, galopująca inflacja i duży spadek kursu liry.

Turcja potwierdziła, że trudno ją zdefiniować. Z jednej strony tysiące przeciwników prezydenta siedzą tam za kratami, a co czwarty z więzionych na świecie dziennikarzy to dziennikarz turecki. Z drugiej wyniki wyborów nie są tam przewidywalne tak, jak w Rosji czy w większości krajów zachodniej Azji.

Pojawiły się głosy poważnych analityków zajmujących się Turcją, że może z turecką demokracja nie jest tak tragicznie, bo na pewno nie jest to dyktatura. Najbardziej znany z nich Mustafa Akyol jest bardziej wstrzemięźliwy, podkreśla, że mimo osuwania się kraju w autorytaryzm, odbywają się tam głosowania, które mogą doprowadzić do zmian.

Symboliczne jest nazwisko przyszłego (jak wszystko na to wskazuje) burmistrza Stambułu.  Imamoglu to w dosłownym tłumaczeniu "syn imama". Nie chodzi zresztą tylko o nazwisko. Imamoglu nie stronił od religijnych akcentów w kampanii. Recytował Koran ku czci ofiar zamachu terrorystycznego na meczety w Nowej Zelandii.

W dzisiejszej Turcji nawet partia CHP - która przez znaczną część swojego istnienia, a istnieje ponad sto lat, zajmowała się odcinaniem islamu od wpływu na politykę i wykorzenianiu "religijnych zabobonów" - musi się pogodzić z renesansem islamu. Oczywiście, jeżeli marzy o pokonaniu AKP i Erdogana w skali całego kraju.

 

Ćwierć wieku temu burmistrzem wielkiej metropolii, Stambułu, został Recep Erdogan. Potem przez kilkanaście lat był premierem, teraz jest prezydentem i wraz ze swoją partią, umiarkowanie islamistyczną AKP, kontroluje prawie wszystko.

Walka o niedopuszczenie do władzy w stambulskim ratuszu opozycyjnej świeckiej kemalistycznej partii CHP (straciła ją właśnie ćwierć wieku temu na rzecz dzisiejszego szefa państwa) miała dla Erdogana wielką wagę. Wystawił tam jednego z najważniejszych polityków AKP, ostatniego premiera Binalego Yildirima (ostatniego – bo od 2018 nie ma już takiego stanowiska, po zmianie konstytucji prezydent jest też szefem rządu).

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Macron dobija porozumienie UE-Mercosur. Co teraz?
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"