- Męczy mnie, bo historia się powtarza. Patrzę sfrustrowany, jak kroczymy od porażki do porażki. Między rękoma przepłynął nam fenomen współczesnych czasów, czyli demonstracje z 2017 roku. Zabrakło przywódców, którzy z tych tłumów zrobiliby organizację - przekonywał Frasyniuk.

Jego zdaniem w Polsce coraz więcej osób jest obojętne na działania rządu PiS. - Stawia się znak równości między tymi, którzy łamią konstytucję, i tymi, którzy chcą wykrzyczeć sprzeciw. Nie wiem, czy to zakłamanie, czy cynizm - powiedział Frasyniuk, obarczając winą za taki stan rzeczy brak odpowiedniej jego zdaniem edukacji.

Frasyniuk skrytykował też NSZZ Solidarność. - Dzisiejsza Solidarność to nie jest polityka, tylko wasale jednej partii politycznej - ocenił w programie "Onet Rano". - Ta wielka Solidarność to był ruch obywatelski, a dopiero po stanie wojennym dołożono do niej tę część polityczną - dodał.

- Związek Solidarność był związkiem partycypacyjnym. Ludzie chcieli, żeby znaleźć inwestora, który da nam nowoczesne miejsca pracy, a co za tym idzie, nowoczesny produkt i nowe rynki zbytu. Związkowcy powinni być partnerem dla managementu - przekonywał.