Rosja ukarała Google'a grzywną w listopadzie 2018 roku za to, że firma nie usuwała konkretnych linków z wyników wyszukiwań. Taki obowiązek był pokłosiem przepisów z 2017 roku, które nakazywały, aby wyszukiwarki używane przez internautów w Rosji nie zamieszczały linków do stron internetowych umieszczonych przez Roskomnadzor (urząd kontrolujący media i internet) na czarnej liście.
Roskomnadzor czuwa, aby w internecie nie pojawiały się strony zawierające materiały niezgodne z prawem. Urząd jest jednak oskarżany przez przeciwników Kremla, że nadużywa swoich kompetencji do stosowania cenzury.
Roskomnadzor zablokował m.in. dostęp do wyników dochodzeń opozycjonisty Aleksieja Nawalnego dotyczących korupcji przedstawicieli władzy.
Teraz "Wiedomosti", cytując pracownika Google'a twierdzą, że firma dostosowała się do rosyjskiego prawa i usunęła z wyników wyszukiwań około 70 procent stron umieszczonych przez Roskomnadzor na czarnej liście.
W czwartek rzecznik Roskomnadzoru przyznał, że urząd "nawiązał konstruktywny dialog" z Googlem na temat kontrolowania wyników wyszukiwań. - Jesteśmy w pełni zadowoleni z tego dialogu - powiedział Wadim Ampelonsky.