– Te działania mają bardzo jasny cel: zduszenie ukraińskiego handlu morskiego poprzez porty w Mariupolu i Bierdiansku – sądzi Andrij Klimenko, szef ukraińskiej grupy analitycznej BlackSeaNews.
Jeszcze w środę wieczorem u wejść do Cieśniny Kerczeńskiej stało 25 statków handlowych płynących do i z tych portów, oczekując, aż Rosjanie zaczną je przepuszczać. Jednak obok czekających spokojnie przepływały jednostki wiozące towary z rosyjskiego portu w Rostowie nad Donem. W czwartek pojawiały się sprzeczne informacje o wznowieniu ruchu statków.
Morze Azowskie jest mniejsze od trzech z pięciu amerykańskich Wielkich Jezior, ale jego znaczenie gospodarcze dla Ukrainy jest porównywalne. Największym ukraińskim portem jest czarnomorska Odessa, znajdująca się poza zasięgiem Rosjan. Jednak przez Mariupol i Bierdiansk z Ukrainy wywożona jest produkcja ze wschodniej części kraju: obwodów donieckiego, ługańskiego, a nawet charkowskiego, gdzie skoncentrowany jest przemysł ciężki. W większości statki przybywają do portów puste, a zabierają stamtąd produkcję metalurgiczną, zboża, w mniejszej ilości węgiel, rudy, materiały budowlane czy olej spożywczy. Wiozły je do portów śródziemnomorskich, Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu, ale i do Kanady oraz USA.
Załamanie handlu nastąpiło wraz z rosyjskim atakiem w 2014 r. – ilość towarów wysyłanych z Mariupola spadła o prawie jedną czwartą. Od tego czasu co roku zmniejsza się azowski handel Ukrainy (w 2017 r. o ok. 14 proc. w porównaniu z 2016). Ale katastrofa nastąpiła dopiero wiosną obecnego roku. Od 27 kwietnia rosyjska straż graniczna zaczęła zatrzymywać w Cieśninie Kerczeńskiej niektóre statki, domagając się prawa do kontroli ładunku (co jest niezgodne z rosyjsko-ukraińską umową z 2003 r. o wykorzystaniu Morza Azowskiego).
17 maja, dzień po otwarciu mostu Krymskiego, Rosjanie zaczęli zatrzymywać już wszystkie jednostki, nie tylko w cieśninie, ale i na środku Morza Azowskiego. Spędzają załogę do jednej kajuty, rewidują pomieszczenia, sprawdzają ładunek statku i dokumenty marynarzy. Ukraińców wypytują, czy służyli w wojsku i czy walczyli w Donbasie.