Ławrow przyjechał do Bośni na dwa tygodnie przed wyborami. Jego obecność w kraju odczytano jako wyrażenie poparcia dla lidera bośniackich Serbów, Milorada Dodika. Sam Ławrow zapewniał jednak, że nie zamierza mówić Bośniakom na kogo mają głosować.
Dodik ubiega się o przypisane Serbom stanowisko w trzyosobowej prezydencji państwa. W kampanii wyborczej domaga się szerszej autonomii Serbskiej Republiki i jej ostateczną secesję i opuszczenie federacyjnego państwa.
Dodik liczy na to, że Rosja wesprze jego separatystyczne plany - pisze Reuters.
Ławrow, który ma spotkać się z Dodikiem stwierdził jednak jednoznacznie, że zdaniem Rosji "nie ma alternatywy dla porozumienia z Dayton". To na jego mocy utworzono trójnarodowe, federacyjne państwo, co zakończyło brutalną wojnę domową toczącą się w latach 1992-1995.
- Wspieramy suwerenność Bośni, integralność terytorialną i władzę przekazaną konstytucją dwóm bytom i trzem narodom - stwierdził szef MSZ Rosji.