Tymoszenko w czasie wideokonferencji odpowiadała na pytanie zadane przez rosyjską agencję TASS. - Tak, będę kandydować na prezydenta - zapowiedziała.

- Uczynię to nie po to, by bawić się w autorytaryzm i monopol na władzę. Dla mnie stanowisko prezydenta to nie jest PlayStation, lecz oznacza realne zmiany, na które czeka cały kraj - stwierdziła.

Polityk dodała, że jest przekonana, że wybory wygra. - Zaraz po moim zwycięstwie  ogłoszę referendum w sprawie zmiany formy rządów w tym kraju - podkreśliła polityk.

- Mogę być ostatnim prezydentem, który zostanie wybrany, a następnie obywatele wybiorą kanclerza. Będzie można wybrać władze i rozpocznie się nowa era rozwoju kraju, tak to widzę - wyjaśniała, zapowiadając prace nad nową konstytucją Ukrainy.  Tymoszenko oceniła, że nowa "umowa społeczna" pozwoli przełamać "monopolizację władzy".

Tymoszenko już dwukrotnie kandydowała na prezydenta Ukrainy. W 2010 roku zdobyła ponad 25 procent głosów w pierwszej turze, zajmując drugie miejsce, a w drugiej przegrała z Wiktorem Janukowyczem, uzyskując poparcie 45,47 procent głosujących. Cztery lata później również była druga, ale ze znacznie niższym poparciem - uzyskała 12,8 proc. głosów w pierwszej turze, a jako że Petro Poroszenko zebrał ponad połowę głosów, druga tura nie była potrzebna.