- Prezes Kaczyński i PiS używają takiej terminologii, która mile łechce wiele polskich uszu: mianowicie, że Polska jest herosem, ale jednocześnie i ofiarą, że jest mesjaszem, Polsce się należy to wstanie z kolan. Jesteśmy narodem bohaterów, którzy zostali ciężko kiedyś doświadczeni, ale nareszcie wybijamy się na to, żeby to nasze bohaterstwo zostało uznane - tłumaczył w Radiu Zet przyczyny sukcesów PiS Miller.

Jednocześnie Miller ocenił, że podstawowy elektorat PiS wierzy w retorykę tej partii. Mówił o tym w kontekście ustawy o IPN, która - według Millera - została zmieniona pod naciskiem USA i Izraela, a "PiS próbuje to jakoś wytłumaczyć, tzn. próbuje wytłumaczyć, że właściwie to nastąpiło z własnej, nieprzymuszonej woli rządzącej partii".

Jak zauważył były premier, kiedy premier Beata Szydło była witana na lotnisku kwiatami przez Jarosława Kaczyńskiego, po unijnym szczycie, na którym Polska samotnie - i bezskutecznie - próbowała zablokować przedłużenie kadencji Donalda Tuska na stanowisku szefa RE, wydawało mu się, że "tego już nic nie jest w stanie przebić". - Ale widzę, że jednak rządząca partia ma nieprzebrane możliwości groteski - dodał.

A o nowelizacji ustawy o IPN Miller powiedział, że "najpierw rządzący wprowadzili kozę, potem tę kozę triumfalnie wyprowadzili, ale zapaszek pozostał".

Mimo to - jak ocenił Miller - podstawowy elektorat PiS "w to wszystko wierzy", bo "tym spoiwem łączącym elektorat z PiS-em jest wiara, a wiara zamazuje zdolność do racjonalnego myślenia".