Rosyjska dyplomacja planuje omówić nie tylko sytuację na Półwyspie Koreańskim, ale także relacje między oboma krajami. Wizyta w Pjongjangu obywa się w czasie, kiedy Stany Zjednoczone i kraj Kim Dzong Una intensyfikują starania, by doszło do pierwszego szczytu USA-Korea Północna.
Wczoraj amerykańscy urzędnicy przekroczyli strefę zdemilitaryzowaną w Korei Północnej, by spotkać się tamtejszymi urzędnikami. Celem jest omówienie treści ewentualnych rozmów. Te mogą się odbyć 12 czerwca w Singapurze. Termin ten był już wcześniej zatwierdzony, ale decyzją Donalda Trumpa stał się nieaktualny.
Zdaniem Kim Dzong Una przeprowadzone przez stronę amerykańską i południowokoreańską ćwiczenia wojskowe na Półwyspie Koreańskim były prowokacją, która rzutuje na dalsze rokowania. Trump odpowiedział, że agresywna retoryka dyktatora nie pozwala mu podjąć innej decyzji, jak odwołać szczyt.
Wcześniej prezydent Korei Południowej Mun Dze In spotkał się z Kim Dzong Unem. Wypracowana między nimi nić porozumienia nie pozwoliła rzucić cienia na odbudowujące się relacje między krajami, mimo późniejszych wspólnych manewrów Południa z USA.
Północnokoreański szef dyplomacji Ri Yong Ho zaprosił swojego rosyjskiego odpowiednika do Pjongjangu podczas swojej wizyty w Moskwie 10 kwietnia. Nadzieja na rozwiązanie sytuacji na Półwyspie Koreańskim i możliwa wskutek tego zmiana układu sił w regionie znacznie przyspieszyła decyzję Ławrowa o wizycie w Korei Północnej.