Żalek przyszedł z przeprosinami do protestujących. "Jako katolicy wybaczamy"

Jacek Żalek, poseł Porozumienia, przyszedł w czwartek przeprosić protestujących w Sejmie niepełnosprawnych, ich opiekunów i rodziców, za swoje słowa na ich temat. - Chciałem z głębi serca przeprosić - mówił. - Jako katolicy wybaczamy. Nie mogę odpowiadać za rodziców, bo na pewno do pana doszły informację, że został złożony prywatny akt oskarżenia. Nie potrafię powiedzieć, jak to się skończy - odpowiedziała Iwona Hartwich. Poprosiła o rozmowę posła z Elżbietą Rafalską i Jarosławem Kaczyńskim.

Aktualizacja: 10.05.2018 15:47 Publikacja: 10.05.2018 15:20

Żalek przyszedł z przeprosinami do protestujących. "Jako katolicy wybaczamy"

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Sprawa dotyczy słów wiceszefa parlamentarnego klubu PiS, który w rozmowie z reporterem TOK FM powiedział: "Po tym, jak oni się zachowują opiekunowie w Sejmie, jestem przekonany, że nie można dać im tej gotówki, bo jeżeli jako żywe tarcze traktują swoje dzieci, to cóż dopiero dzieje się w domu, a mogą się zdarzyć niestety zwyrodniali rodzice. Dzieci te czasami nie mają głosu. Bo są zamknięte, bo nie chodzą do szkoły".

Następnego dnia w Radiu Zet Żalek stwieedził, że "wokandy wydziałów karnych są pełne tego typu spraw, gdzie nie tylko chore dzieci, ale i zdrowe dzieci są mordowane w beczkach". - Moim zdaniem po prostu jesteśmy świadkiem reality show, w którym niestety użyto dzieci jako zakładnika pewnego - dodał.

Po krytycznych komentarzach z wszystkich stron sceny politycznej Żalek w czwartek o 15.00 przyszedł do protestujących w Sejmie.

- Chciałem tylko przekazać przeprosiny za słowa, które domyślam się, że mogły być raniące, które były zrozumiane nie w tym kontekście, w którym je wypowiedziałem, bo sam mam akurat doświadczenia, bolesne doświadczenia... - mówił.

- Proszę mi pozwolić wyrazić swoją skruchę i powiedzieć z serca, że żałuję, bo tylko tego żałuję, że słowa mogły ranić. Bo jeżeli były tak jak moje słowa - przeinaczone, tak jak moją rodzinę raniły, tak samo mogły panie ranić. A nie chodzi mi o moją dumę, a o dobro przede wszystkim niepełnosprawnych dzieci - przekonywał.

- Uznałem, że warto przeprosić, bo moja duma nie jest warta tego, żeby ranić kogokolwiek. Dlatego że nie mówiłem o paniach. Niestety padliśmy ofiarą wszyscy manipulacji. Bo 15 minut mówiłem o tym, jak bardzo ważne jest to, co robicie i jak bardzo ważna jest pomoc osobom niepełnosprawnym. Później przypisano mi słowa, których nie wypowiedziałem - dodał. Już w środę w Radiu Zet Żalek wyjaśniał, że jego słowa zostały przeinaczone. 

- Ja to powiedziałem po tym, jak przyznałem rację, że trzeba realizować te postulaty i jak zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy: że w sytuacji, w której ten protest będzie odbierał nadzieję tym, którzy czekają na pomoc, tym, którzy na przykład tak jak w wielu rodzinach, z którymi ja współpracuję, np. w Białymstoku, osobami z upośledzeniami intelektualnymi, o nich dzisiaj nikt nie dba - mówił.

- Ja idąc do studia, gdzie wypowiedziałem te niefortunne słowa, bez intencji obrażania państwa, mówiłem przez 15 minut o tym, jak należy pomagać, jak ważne to są problemy, jak od lat powtarzam, że miarą cywilizacyjną każdego państwa jest stosunek do najsłabszych - od stosunku do nienarodzonych, niepełnosprawnych, szczególnie tych niepełnosprawnych intelektualnie, bo to jest dramat, mamy wykluczenie - powiedział w czasie emocjonalnej i co chwilę przerywanej rozmowie z protestującymi.

- Przeproszenie nie zwróci tego, co te osoby czuły - powiedział jeden z protestujących.

Niepełnosprawni z Sejmu, ich rodzice i opiekunowie przekonywali, że decyzję w sprawie spełnienia ich postulatów może spełnić prezes PiS Jarosław Kaczyński. - My bardzo prosimy o to, żeby pan Jarosław pochylił się nad tą grupą najsłabszą. 272 tys. osób może decyzję podejmować, są telefony, zapraszaliśmy tyle razy - dodała Iwona Hartwich, która jest jedną z czołowych postaci Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych.

- Nie chcemy od pana żadnych kwiatów. Czekaliśmy na pana przeprosiny wczoraj. Pan się nie pojawił - stwierdziła jeszcze na początku rozmowy inna protestująca. - Otwórzcie swoje serca - apelowała.

- Jako katolicy wybaczamy. Nie mogę odpowiadać za rodziców, bo na pewno do pana doszły informację, że został złożony prywatny akt oskarżenia. Nie potrafię powiedzieć, jak to się skończy. Ale bardzo pana prosimy - żeby po prostu zadzwonić do pani minister (Elżbiety Rafalskiej), powiedzieć, jaka jest sytuacja, na pewno o tej sytuacji wie pan Kaczyński, bo ja nie wierzę, że nie wie. Więc prosimy o pochylenie się nad tymi osobami - powiedziała na koniec Hartwich.

- Przepraszam was z całego serca za słowa, które wypowiedziałem - zakończył Żalek.

Sprawa dotyczy słów wiceszefa parlamentarnego klubu PiS, który w rozmowie z reporterem TOK FM powiedział: "Po tym, jak oni się zachowują opiekunowie w Sejmie, jestem przekonany, że nie można dać im tej gotówki, bo jeżeli jako żywe tarcze traktują swoje dzieci, to cóż dopiero dzieje się w domu, a mogą się zdarzyć niestety zwyrodniali rodzice. Dzieci te czasami nie mają głosu. Bo są zamknięte, bo nie chodzą do szkoły".

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Małgorzata Wassermann poparła pośrednio kandydata PO w Krakowie
Polityka
Jarosław Kaczyński odwołuje swoją przyjaciółkę z zarządu "Srebrnej"
Polityka
Wybory 2024. Kto wygra drugie tury?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Daniel Obajtek: Jestem inwigilowany cały czas, czuję się zagrożony