Rzeczpospolita: Co by pan powiedział dzisiaj prezesowi Kaczyńskiemu, gdyby pan go spotkał?
Władysław Frasyniuk: Wziąłbym Jarka Kaczyńskiego do kina na „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”. Powiedziałbym Jarkowi, że wierzę w demokrację i przemianę człowieka: „Demokracja każdego dnia daje ci szansę.
W każdym są pokłady dobra. W tobie Jarku, też. Rozumiem twoje pretensje do mojego środowiska, ale szukaj w sobie pokładu dobra i odwołaj się do Solidarności.” Z przyjemnością porozmawiałbym oko w oko z Jarosławem Kaczyńskim o tym, co można zrobić, żeby Polaków łączyć i przekonywałbym go, że to jest nasze państwo, a wyborca PiS nie jest lepszy od wyborcy, który na PiS nie głosuje.
Gigantyczna robota czeka przyszłe pokolenia, żeby zbudować społeczeństwo obywatelskie, które jak będzie problem, to dziesiątki tysięcy ludzi wyjdzie na ulicę. W sytych i bogatych krajach, dziesiątki tysięcy ludzi wychodzi na ulicę, bo mają poczucie, że to co dzieje się w kraju, to ich wspólna sprawa.
Brakuje mi Polaków, którzy mają odwagę cywilną. Brakuje mi dialogu, edukacji i szacunku dla drugiego człowieka. To są fundamenty budowania dobrobytu i bezpieczeństwa społeczeństwa.