Bodnar: Władza spycha obywatela na kolana

Zmian wprowadzanych w wymiarze sprawiedliwości nie da się pogodzić z konstytucją – uważa Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

Aktualizacja: 08.12.2017 20:20 Publikacja: 07.12.2017 22:55

Bodnar: Władza spycha obywatela na kolana

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Jak jest opinia rzecznika praw obywatelskich o prezydenckim projekcie ustawy o Sądzie Najwyższym?

Dr Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich: Większość moich uwag przedstawiłem panu prezydentowi już na początku listopada. Jednocześnie na bieżąco staram się obserwować proces legislacyjny i sukcesywnie przedstawiać opinie dotyczące  kolejnych projektowanych zmian. Ogólnie rzecz biorąc są one krytyczne, ale rzeczowe, poparte argumentami prawnymi i troską o ochronę elementarnych praw obywateli, w tym prawa do niezależnego i niezawisłego sądu.

Jak pan ocenia zmiany w zakresie wieku emerytalnego sędziów?

Można ustalić go na poziomie 65 lat, tak jak jest to w niektórych państwach członkowskich Unii Europejskiej, ale nie w odniesieniu do obecnych sędziów, którzy  aktualnie orzekają, bo to stwarza zagrożenie dla ich niezależności. Takie rozwiązania mogłyby natomiast dotyczyć dopiero nowo powoływanych sędziów. 

Można też skrócić kadencję I Prezes Sądu Najwyższego?

Warto przypomnieć wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Andreasa Baki przeciwko Węgrom. Tam dzięki zmianie konstytucji przekształcono Sąd Najwyższy w Kurię – czyli w inną instytucję, ale o dokładnie tych samych kompetencjach – i w tym samym skrócono kadencję przewodniczącego. Trybunał uznał jednak, że nie powinno do tego dojść. Czy chcemy by w sprawie przeciwko Polsce też wypowiadał się ETPC? Bo taki wyrok nas prawdopodobnie może czekać po wprowadzeniu tej zmiany. Niezależnie od tego, że – moim zdaniem – nie da się ona pogodzić również z polską konstytucją. Moim zdaniem sytuacji nie zmienia, że Prezydent może indywidualnie wyrazić zgodę na przedłużenie kadencji I Prezes Sądu Najwyższego.

Stworzenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej to dobry pomysł?

W przypadku stworzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej oraz Spraw Publicznych, szczególną uwagę należy zwrócić na drugi trzon tej nazwy – sprawy publiczne. To ona będzie orzekać m.in. o  kwestiach z zakresu radiofonii i telewizji,  energetyki, telekomunikacji, ale przede wszystkim z zakresu ważności wyborów czy referendów. Ta nowa izba  zostanie zbudowana od początku, spośród nowych sędziów, którzy zostaną albo oddelegowani do Sądu Najwyższego, albo zostaną powołani na nowo, albo zostaną poprzesuwani z innych izb. Ale nie będzie żadnego sędziego z aktualnej Izby Prawa Pracy i Zabezpieczenia Społecznego oraz Spraw Publicznych, którzy dotychczas zajmowali się w sposób odpowiedzialny tego typu sprawami. Np. tak fundamentalną sprawą jak stwierdzenie ważności referendum akcesyjnego do Unii Europejskiej. W jaki sposób będzie działała zbudowana od nowa, na podstawie nowej ustawy Izba Kontroli Nadzwyczajnej oraz Spraw Publicznych, to jest ważne, ale i pełne niepokoju pytanie. Szkoda, że nie skorzystano z możliwości konsultacji i debaty w tym zakresie.

A uprawnienia Izby Dyscyplinarnej oraz Rzecznika Dyscyplinarnego?

Przyznanie tak daleko idących uprawnień Izbie Dyscyplinarnej budzi poważne wątpliwości, czy zasada autonomii Sądu Najwyższego nie zostanie w ten sposób naruszona. Ponadto poprawki, które zostały zaproponowane w toku ostatnich prac przewidują, że Nadzwyczajnym Rzecznikiem Dyscyplinarnym może stać się prokurator: prokurator powoływany przez prezydenta albo – jeżeli prezydent nie podejmie w odpowiednim terminie decyzji – przez ministra sprawiedliwości. Czyli będziemy mieli sytuację, w której to prokuratorzy będą prowadzili postępowania dyscyplinarne w stosunku do sędziów, co samo w sobie zagraża autonomii i niezależności sędziowskiej.

A jak pan ocenia prezydencki projekty o KRS?

Jest to w praktyce propozycja odebrania władzy sądowniczej uprawnienia do wyboru sędziów pełniących funkcję członków KRS i przekazania go władzy ustawodawczej. Prowadzi to wprost do niedopuszczalnej ingerencji władzy wykonawczej w zarządzanie wymiarem sprawiedliwości, a w konsekwencji do naruszenia Konstytucji RP.  Godzi też w zasadę trójpodziału i równowagi władz.

O czym świadczy procedura zgłaszania kandydatów-sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, jak również to, że Prezydium Sejmu będzie decydowało o tym, nad którymi kandydatami będzie się głosowało, i to, że to Sejm będzie dokonywał tego wyboru?

Zarówno sama procedura zgłaszania kandydatów-sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, jak również to, że Prezydium Sejmu będzie decydowało o tym, nad którymi kandydatami będzie się głosowało, i to, że to Sejm będzie dokonywał tego wyboru, dokonuje owego zachwiania równowagi instytucjonalnej między różnymi rodzajami władzy.

Nie można w ten sposób naruszać Konstytucji. Pamiętajmy, że dotychczasowe rozwiązania nie wzięły się znikąd.

Pamiętajmy, jaki wpływ KRS ma na powoływanie nowych sędziów, na weryfikowanie tych osób, które się zgłoszą na wolne stanowiska sędziowskie. To wszystko ma przecież bezpośrednie przełożenie na życie i konkretne sprawy zwykłych obywateli.

Czy prezydenckie ustawa o Sądzie Najwyższym i KRS naruszają standardy niezależności sądownictwa?

Procedowane w parlamencie projekty niosą ze sobą ogromne zagrożenie dla niezależności sądownictwa. I warto o tym głośno mówić, abyśmy w końcu powszechnie zdali sobie sprawę, że dyskutujemy o kwestiach fundamentalnej wagi dla całego społeczeństwa i przyszłości kraju.

Wszyscy dostrzegamy potrzebę zreformowania polskiego wymiaru sprawiedliwości. Ale nie możemy tej reformy zaczynać od niszczenia dorobku 100-lecia Sądu Najwyższego oraz największych tradycji naszej państwowości.

Pamiętajmy, że niezależność sądownictwa ma tak naprawdę służyć obywatelom. Bo na tym właśnie polega siła sądów – że interweniują, kiedy obywatelowi trzeba pomóc, kiedy trzeba stanąć po jego stronie w starciu z machiną państwa, kiedy trzeba równoważyć, a często ograniczyć wpływ władzy publicznej na możliwości korzystania z naszych wolności i praw obywatelskich.

Czy proces legislacyjny w temacie ustaw sądowych wyczerpuje znamiona demokratycznej debaty i wysokiej jakości stanowienia prawa poprzedzonej konsultacjami społecznymi?

Już dwa tygodnie temu grupa 28 organizacji pozarządowych wezwała Sejm do zaprzestania prac nad ustawą o Sądzie Najwyższym oraz o Krajowej Radzie Sądownictwa. W zeszłym tygodniu odbyło się także nieformalne wysłuchanie publiczne, gdzie w podobnym tonie uczestnicy protestowali przeciwko projektowi ustawy o Sądzie Najwyższym oraz ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Głosy sprzeciwu były wyrażane w różnych innych forach – przez organy adwokatury, radców prawnych, stowarzyszenia sędziowskie. W postaci opinii Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Niestety, wszystkie te apele pozostały bez odzewu. Nie ma czasu na merytoryczną dyskusję, odniesienie się do konkretnych uwag, wysłuchanie ekspertów. Wszystko dzieje się w niezwykłym pośpiechu, a wręcz w trybie nocnym. Tak ważne kwestie, dotyczące fundamentalnych kwestii ustroju państwa nie powinny być procedowane w takich warunkach. Obywatele zasługują na reformę przeprowadzoną w rzetelny sposób.

Tak na marginesie – często słyszymy, że „brudy trzeba prać we własnym domu a nie za granicą”, tylko jak to zrobić kiedy pralka (system konsultacji) kompletnie nie działa?

Czy zmiany w SN i KRS są zmianami o charakterze ustrojowym i czy są łamaniem konstytucji?

Już półtora roku temu, 8 marca 2016 r., na rozprawie przed Trybunałem Konstytucyjnym mówiłem o tym, że zapewnienie praw i wolności człowieka i obywatela to jest jedno z zadań państwa. Jasno wskazywałem, że na naszych oczach zmienia się ustrój państwa – przyjmowane są ustawy, które de facto prowadzą do zmiany charakteru działania instytucji kontroli oraz równoważenia się władz – tych instytucji, które mają gwarantować zasadę trójpodziału władz. Czyli, że już półtora roku temu można było zaobserwować początek procesu likwidowania mechanizmów ochrony praw obywatelskich.
Niestety, obecnie dotyczy to Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa, a w konsekwencji – wszystkich sądów administracyjnych i sądów powszechnych. Ta zmiana dokonywana jest tylko i wyłącznie mocą ustaw, a nie mocą zmiany Konstytucji.

Czy zmiany w sądownictwie proponowane przez prezydenta, i poprawiane przez PiS, usprawnią funkcjonowanie sądownictwa i przyspieszą prace sądów?

Wymiar sprawiedliwości wymaga zmian. Mamy problem z przewlekłością postępowań, ogromną liczbą spraw przypadających na jednego sędziego. To też trudności z  doręczeniami przesyłek, z biegłymi sądowymi. Należy również zapewnić większą jawność postępowań dyscyplinarnych, zastanowić się nad wprowadzeniem instytucji sędziów pokoju.  To też kwestie dotyczące relacji sędziów ze stronami postępowania. 

Reforma wymiaru sprawiedliwości to mnóstwo różnych, drobnych spraw organizacyjnych, które muszą być poprawiane. Tymczasem skupiamy się niemal wyłącznie na przeprowadzeniu wymiany kadrowej w KRS i SN. Obawiam się, że może to nie przełożyć się na większą efektywność, co z punktu widzenia obywatela jest ogromnie ważne.

Europejska Sieć Rad Sądownictwa wyraża głębokie zaniepokojenie informacjami o „reformach” sądownictwa w Polsce. Do czego prowadzą procedowane zmiany w parlamencie i jak powinien zachować się teraz prezydent Duda?

W moim przekonaniu ustawy w obecnym kształcie nie powinny zostać przyjęte przez parlament, właśnie ze względu na to, jak bardzo zaproponowane projekty ingerują w niezależność sądownictwa, w jaki sposób naruszają fundamentalne zasady konstytucyjne i de facto prowadzą do zmiany ustroju państwa. Apelowałem więc do Prezydenta, aby ze względu na stopień ingerencji dokonanej przez komisję sejmową rozważył możliwość wycofania swoich projektów ustaw, na co jako wnioskodawca miał czas do zakończenia drugiego czytania projektów.

Na rok przed wyborami dochodzi również do zmiany ordynacji wyborczej, PKW, Komisji Wyborczej.

Jeśli ktoś jednocześnie stara się zmienić kodeks wyborczy, powołać nową strukturę organizującą wybory i podporządkować sobie sąd, który będzie je zatwierdzał, to każdemu polskiemu obywatelowi powinna zapalić się czerwona lampka. Nie mówiąc już o obserwatorach międzynarodowych.
Byłoby to odejście od dotychczasowego, wypracowanego przez wiele lat z udziałem wszystkich sił politycznych, sędziowskiego modelu wyborczego, opartego na bezstronności, apolityczności i profesjonalizmie. Na rzecz modelu, który do tego stopnia deformuje mechanizmy i instytucje wyborcze, jak również wzmacnia pozycję partii rządzących, że może nie być w stanie zagwarantować wolnych wyborów, a tym samym realizacji praw wyborczych obywateli. Zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę zakładany krótki czas realizacji zmian.

Co w tych zmianach razi najbardziej?

Najbardziej oburza mnie fakt, że w ogóle pojawiły się propozycje mogące w praktyce ograniczyć lub wręcz uniemożliwić udział w wyborach wielu osobom z niepełnosprawnością. To tak jakby ktoś wieloletni dorobek w tym zakresie kolejnych Rzeczników Praw Obywatelskich i organizacji społecznych próbował wyrzucić na śmietnik, cofając o krok naszą cywilizację.

„Aparat państwa rośnie każdego dnia w siłę. Rośnie poprzez szczególne uprawnienia policji, prokuratury oraz służb specjalnych. Poprzez ich skuteczność działania, wykorzystywanie nowoczesnych technologii, poprzez hierarchiczne podporządkowanie” - powiedział pan w Sejmie. Do czego to prowadzi?

Powiedziałem to w kontekście pogarszających się relacji państwo – obywatel. Obserwujemy bowiem dzisiaj niespotykane w najnowszej historii kraju dążenie do koncentracji władzy i upolitycznienia struktur państwowych w niemal każdym obszarze ich działania. Pogłębiała się nierównowaga polegająca na tym, że zachwiany zostaje trójpodział władz, że rosną prerogatywy instytucji centralnych i różnych ministrów, natomiast redukowane są wyraźnie możliwości ochrony zagwarantowanych w Konstytucji praw i wolności obywatelskich. Co wynika ze zmiany w  praktyce roli Trybunału Konstytucyjnego, z rozszerzania uprawnień służb specjalnych i Policji, z ograniczania  prawa do demonstracji, czy ze zmian w systemie wsparcia dla organizacji pozarządowych – żeby użyć kilku najbardziej narzucających się przykładów. Znamienny jest też proces podporządkowywania mediów publicznych celom partyjnym, ograniczający wielu grupom obywateli możliwość równoważnego udziału w debacie publicznej. Wchodzimy więc w epokę jednostronnej dominacji państwa. A niestety, doświadczenie i rozum podpowiadają, że tam gdzie „władza wstaje z kolan”, tam próbuje jednocześnie „zepchnąć na kolana” obywatela.

Wchodzimy w etap demokracji reglamentowanej?

Myślę, że realna demokracja nie opiera się tylko na wyborach co cztery lata, lecz przede wszystkim na możliwości permanentnej kontroli poczynań władzy publicznej przez obywateli. Poczynając od prezydenta i rządu a kończąc na wójcie czy sołectwie. Na każdym z tych poziomów obywatele i władza powinni móc patrzeć sobie w oczy. Tylko wtedy będziemy mogli powiedzieć, że budujemy system zrównoważony – społecznie, politycznie i ekonomicznie. A nie system, w którym dumna władza chwali się „silnym państwem”, a bezsilny obywatel ma coraz większy lęk w oczach. To nie jest dobry kierunek. Jako Rzecznik Praw Obywatelskich mam obowiązek o tym przypominać i z tym walczyć w miarę dostępnych mi środków.

Jak jest opinia rzecznika praw obywatelskich o prezydenckim projekcie ustawy o Sądzie Najwyższym?

Dr Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich: Większość moich uwag przedstawiłem panu prezydentowi już na początku listopada. Jednocześnie na bieżąco staram się obserwować proces legislacyjny i sukcesywnie przedstawiać opinie dotyczące  kolejnych projektowanych zmian. Ogólnie rzecz biorąc są one krytyczne, ale rzeczowe, poparte argumentami prawnymi i troską o ochronę elementarnych praw obywateli, w tym prawa do niezależnego i niezawisłego sądu.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Wybory do PE: Zmiany na listach PiS. Patryk Jaki wystartuje ze Śląska?
Polityka
Fogiel: Nowa władza łamanie prawo. W PiS nigdy nie było pobłażania
Polityka
Jan Strzeżek: Wybory na prezydenta Warszawy już się rozstrzygnęły
Polityka
Dlaczego ABW zasłoniło kamery monitoringu w domach Ziobry? Siemoniak wyjaśnia
Polityka
Adrian Zandberg o Szymonie Hołowni: Przekonał się na czym polega "efekt Streisand"