Rz: Coraz więcej osób płaci zryczałtowany podatek od przychodów z najmu i dzierżawy nieruchomości. Jak to wytłumaczyć?
Andrzej Taudul: Powód jest prosty. Stawka podatku na poziomie 8,5 proc. mieści się w psychologicznej granicy, która zachęca do płacenia podatku fiskusowi.
Wiele osób woli zapłacić stosunkowo niewielką kwotę, którą wylicza się w prosty sposób, i uniknąć jednocześnie zarzutów o uchylanie się od opodatkowania, tłumaczenia się z kosztów uzyskania przychodów, prowadzenia zawiłych ewidencji itd. Ponadto przedmiotem najmu są coraz częściej nowe mieszkania, dla których zasady amortyzacji podatkowej nie są zbyt korzystne, dlatego opodatkowanie ryczałtem ewidencjonowanym cieszy i interesuje podatników.
Czy rosnące wpływy z tego podatku nie przemawiałyby za rozszerzeniem ryczałtu w podatkach dochodowych?
Podatki ryczałtowe nie wydają się najlepszym rozwiązaniem dla dużego biznesu, łączącego się z dużym inwestowaniem, a tym samym z kosztami przedsiębiorcy, które przez mechanizm podatkowy może on odzyskać. Uproszczone rozliczenie dużych firm (bez uwzględniania kosztów uzyskania przychodu) stwarzałoby ryzyko rozwoju szarej strefy w gospodarce. Tacy podatnicy traciliby motywację do dokumentowania zakupów. Podatki oparte na koncepcji ryczałtu zwiększałyby jednak prawdopodobieństwo wpływów do budżetu od dużych podmiotów stosujących agresywne planowanie podatkowe.