Ani regulacje o dozorze technicznym ani prawo unijne, nic nie jest w stanie przekonać Naczelnego Sądu Administracyjnego do zmiany podejścia w sprawie opodatkowania wyciągów narciarskich. W środę znów orzekł, że właściciele takich obiektów muszą płacić podatek od nieruchomości od ich całej wartości.
Nie tylko konstrukcja
W sprawie chodziło o prawie 40 tys. zł łącznego zobowiązania z tytułu podatku od nieruchomości, rolnego i leśnego za 2011 r. Tyle burmistrz miasta działający jako fiskus zażądał od właścicieli dwóch wyciągów narciarskich. Małżonkowie uważali, że to za dużo. W ich ocenie do podstawy opodatkowania wyciągów narciarskich należało wliczyć jedynie wartość tych elementów, które są w sposób trwały tzn. nierozerwalny związane z konstrukcją wyciągu i jego fundamentami. Dlatego uważali, że daniny powinny być naliczane do wartości budowlanych elementów wyciągu jak: fundamenty, podpory, stacje napędowe i przewojowe oraz podpory transportowe.
Urzędnicy byli jednak innego zdania. Uważali, że podstawę opodatkowania wyciągów narciarskich, należało liczyć od wartości całego obiektu, tj. łącznej wartości - fundamentów wraz z częścią budowlaną wyciągu, a także urządzeń technicznych.
Dla podatników oznaczało to, że zamiast od 100 tys. zł podatek musieliby naliczać od prawie 400 tys. zł. Dlatego postanowili walczyć przed sądem. Dalej przekonywali, że części niebudowlane wyciągu narciarskiego, jak: maszynownie, szafy sterownicze, koła napędowe i przewojowe, liny napędowe, krzesełka, orczyki etc. nie powinny podlegać opodatkowaniu.