Prawo podatkowe bywa bezwzględne. Gdy dochodzi do tego niefrasobliwość podatników, skutki mogą być opłakane. Przekonał się o tym mężczyzna, który nie tylko padł ofiarą upadłości dewelopera, ale przez własne niedopatrzenia stracił prawo do zwolnienia w PIT.
Inwestycja w przyszłość
Sprawa dotyczyła zryczałtowanego podatku od sprzedaży nieruchomości. Podatnik w lipcu 2007 r. dokonał odpłatnego zbycia jednej drugiej udziału w lokalu mieszkalnym. Ponieważ transakcja nastąpiła przed upływem pięciu lat od końca roku, w którym lokal został nabyty, w grę wchodził podatek. Sprzedaż prywatnych, mieszkalnych nieruchomości przed upływem tego okresu co do zasady podlega PIT.
Obowiązujące wówczas przepisy przewidywały zwolnienie. Mówiąc najogólniej, podatnik mógł oświadczyć, że pieniądze ze sprzedaży przeznaczy w ciągu dwóch lat na własne cele mieszkaniowe. Bardzo podobne zwolnienie przewidują obecne przepisy.
Mężczyzna poinformował więc urząd skarbowy, że chce skorzystać ze zwolnienia. Dwuletni okres do wydatkowania przychodu upływał w jego przypadku pod koniec lipca 2009 r.
Fiskus przypomniał sobie o podatniku w 2012 r. i postanowił sprawdzić, czy spełnił warunki skorzystania ze zwolnienia. Po analizie dokumentów urzędnicy uznali, że nie. Okazało się, że podatnik nie zdążył w ciągu dwóch lat podpisać ostatecznej umowy nabycia nowego mieszkania. W tej sytuacji fiskus zażądał uiszczenia podatku.