Jest finał sądowego sporu o opodatkowanie wiatraków w 2017 r. W poniedziałek siedmioosobowy skład Naczelnego Sądu Administracyjnego oddalił skargę kasacyjną spółki, która zainwestowała w czystą energię, i potwierdził, że tzw. ustawa wiatrakowa spowodowała znaczące podwyższenie podatku od nieruchomości dla farm wiatrowych. Jednocześnie NSA postanowił zasygnalizować premierowi rządu problemy procesu legislacyjnego, tj. praktykę przygotowywania przez resorty niewiązane z finansami państwa ustaw niepodatkowych. Odciskają one później swe piętno na regulacjach podatkowych.
Zmiana niefortunna...
Problemy firm, które inwestują w energię z wiatru, zaczęły się w 2017 r. Pojawiły się opinie, że zmiany wprowadzone do prawa budowlanego przez art. 9 ustawy z 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, tzw. ustawa wiatrakowa, spowodowały istotną zmianę w podstawie opodatkowania wiatraków podatkiem od nieruchomości.
Do tej pory gminy mogły naliczać podatek tylko od części budowlanych wiatraka, tj. masztu i fundamentu. Po nowelizacji sytuacja się skomplikowała. Właściciele wiatraków masowo zaczęli występować o interpretacje podatkowe. Chcieli się upewnić, że zmiana przepisów nie miała wpływu na zakres opodatkowania elektrowni. Tę ścieżkę wybrała też skarżąca spółka. Sama uważała jednak, że cztery elektrownie w 2017 r. może opodatkować tak samo jak w latach poprzednich.
Samorządowy fiskus odpowiedział jednak kategorycznie, że od 1 stycznia 2017 r. budowlą w świetle ustawy o podatkach i opłatach lokalnych jest cała elektrownia, tj. co najmniej fundament, wieża i elementy techniczne.
Ponieważ w praktyce oznaczało to cztero–pięciokrotny wzrost daniny, spółka postanowiła walczyć w sądzie. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy potwierdził jednak stanowisko gminy. Gdy spór trafił do NSA, skład orzekający nie był już taki pewny wpływu nowelizacji na opodatkowanie wiatraków. Uznał, że wątpliwości powinny zostać rozstrzygnięte uchwałą. NSA odmówił jej podjęcia, choć uznał, że wyrok w sprawie powinno wydać nie trzech, ale siedmiu sędziów.