Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną podatnika, który spierał się z samorządową skarbówką o zwolnienie z podatku od środków transportowych za lata 2009–2013.
Mężczyzna był właścicielem kilkunastu pojazdów – ciężarówek, autobusów i naczep, które służyły do nauki jazdy. Uważał, że nie są one środkami transportowymi i nie podlegają opodatkowaniu, bo służą wyłącznie celom dydaktyczno-szkoleniowym.
Prezydenta miasta nie przekonały jednak te tłumaczenia. Jego zdaniem podatnik jest właścicielem środków transportowych, które nie są ponadto pojazdami specjalnymi. W konsekwencji nie podlegają zwolnieniu z podatku od środków transportowych zawartemu w art. 12 ust. 1 pkt 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych.
Podatnik nie dawał za wygraną. W odwołaniu, a potem w skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego przekonywał, że jego flota to pojazdy przystosowane do wykonywania specjalnej funkcji, czego dowodem są adnotacje w dokumentach dopuszczających je do ruchu drogowego. Są oznakowane niebieską kwadratową tablicą z białą literą L i wyposażone w pedał hamulca roboczego, dodatkowe lusterka zewnętrzne prawe i lewe oraz lusterko wewnętrzne. Dlatego zgodnie z prawem drogowym są pojazdami specjalnymi i powinny być zwolnione z podatku od środków transportowych.
Tej argumentacji nie uznały ani organ odwoławczy, ani olsztyński WSA. Sąd zauważył, że zgodnie z prawem drogowym pojazd specjalny to pojazd samochodowy lub przyczepa przeznaczone do wykonywania specjalnej funkcji, która powoduje konieczność dostosowania nadwozia lub posiadania specjalnego wyposażenia. W ocenie WSA w świetle przepisów nie ma podstaw do przyjęcia, że pojazdy przeznaczone do nauki jazdy należy traktować jako pojazdy specjalne.