Według projektu ustawy o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych elektrownie usytuowane w morzu mają płacić podatek od nieruchomości według zupełnie nowej koncepcji. Ministerstwo Aktywów Państwowych proponuje, by uzależnić go od zainstalowanej mocy wynikającej z koncesji na wytwarzanej energii.
Wysokość podatku ma być obliczana według iloczynu mocy farmy w megawatach i kwoty 23 tys. zł. Ta ma być co roku podwyższana o stopę inflacji. Nie będzie przy tym istotne, ile energii rzeczywiście wyprodukuje wiatrak na morzu. Obowiązek podatkowy powstanie bowiem już od pierwszego dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym podatnik uzyskał koncesję, nawet jeśli prądu nie wytworzy.
Czytaj też: Uproszczenia w formalnościach dla farm wiatrowych na Bałtyku
Taka koncepcja jest zupełnie inna niż dotychczasowe opodatkowanie elektrowni wiatrowych na lądzie. Są traktowane jako budowle, a podatek wynosi 2 proc. ich wartości. Wpływy z podatku od budowli zasilają budżety gmin, natomiast podatek od morskich farm wiatrowych ma być dochodem budżetu państwa.
– Zaletą nowego podatku jest jego prostota w porównaniu z opodatkowaniem farm wiatrowych na lądzie – zauważa Agata Małecka, doradca podatkowy i adwokat w KPMG. Przypomina ona, że opodatkowanie budowli nastręczało sporo kłopotów związanych z niejednoznacznym określeniem w przepisach podstawy opodatkowania. Jednak zdaniem ekspertki prostota tego podatku może się okazać jego wadą.