Jesień przyniosła wielu firmom zaskoczenie: spółki komandytowe, bardzo popularna forma działalności niedużych przedsiębiorstw, zostaną podatnikami CIT. Władze uznały, że nawet jeśli tylko część z ok. 40 tys. takich spółek działających w Polsce próbuje nieuczciwych sztuczek fiskalnych, należy zobowiązać wszystkie do płacenia dodatkowej daniny. W niektórych przypadkach CIT obejmie też spółki jawne. A to wszystko pod hasłem walki z nadużyciami podatkowymi i dawania szansy uczciwym.
Kij i marchewka
Niezależnie od oceny stylu działań legislacyjnych rządu trzeba się pogodzić z faktem, że CIT obejmie wielu przedsiębiorców, którzy go dotychczas nie płacili. To swoisty kij na domniemanych oszustów podatkowych.
Czytaj także: Zmiany podatkowe dla spółek 2021
Jest też marchewka. Warto sprawdzić, czy i jakie korzyści dają spółkom nowe przepisy. Podniesiono bowiem z 1,2 mln do 2 mln euro pułap obrotów uprawniający do skorzystania z obniżonej, 9-proc. stawki CIT. Pojawia się też zupełnie nowy system wsparcia dla inwestorów nawiązujący do rozwiązań sprawdzonych w Estonii.
Kogo szczególnie te zmiany dotyczą? Łatwiej wskazać, dla kogo będą obojętne. Fiskus da spokój głównie małym firmom o prostej strukturze. Wprowadzany mechanizm odliczeń podatku spowoduje, że CIT będzie mało odczuwalny dla spółek komandytowych tworzonych tylko przez osoby fizyczne, o niedużej skali obrotów. Podobnie będzie w spółkach jawnych – jeśli ich wspólnikami nie będą inne spółki, mogą prowadzić biznes po staremu. Wszelkie bardziej zaawansowane struktury najwyraźniej uznano za podejrzane, bo obłożono podatkiem albo dodatkowymi obowiązkami.