Duża zmiana dla firm, które mają zagranicznych kontrahentów. W 2019 r. sporo się napracują przy rozliczaniu ich wynagrodzeń. Przy większych płatnościach pobiorą podatek, nawet gdy przychód jest z niego zwolniony. Tak wynika z nowelizacji ustawy o PIT i o CIT, która czeka już tylko na podpis prezydenta.
Generalna zasada jest taka: przedsiębiorca wypłacający wynagrodzenie z określonych tytułów zagranicznemu kontrahentowi – firmie lub osobie fizycznej – powinien potrącić tzw. podatek u źródła. Dotyczy to m.in. zapłaty za usługi doradcze, księgowe, prawne, reklamowe, zarządzania i kontroli, wypłaty odsetek, należności z praw autorskich czy znaków towarowych. Chyba że można zastosować postanowienia podpisanej z danym państwem umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Dzięki temu zamiast 20 proc. podatku u źródła, płatnik (polska firma) pobiera niższy albo nie potrąca go w ogóle (jeśli tak wynika z umowy).
Zasada: trzeba pobierać
– Dzięki umowom większość przedsiębiorców nie potrąca podatku u źródła, a jeśli już, to według niższej stawki – mówi Daniel Więckowski, doradca podatkowy, menedżer w ATA Finance. I podaje przykład. – Załóżmy, że polska spółka wypłaca kontrahentowi z Niemiec wynagrodzenie za doradztwo prawne. Z polskich przepisów wynika, że powinna potrącić 20-proc. podatek. Jeśli jednak ma certyfikat rezydencji kontrahenta, może zastosować zwolnienie, zgodnie z umową o unikaniu podwójnego opodatkowania z Niemcami.
Jak będzie w przyszłym roku? Jeśli wszystkie płatności na rzecz jednego kontrahenta przekroczą 2 mln zł rocznie, trzeba będzie potrącić podatek. Niezależnie od tego, co mówi umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania.
– Spółka z przykładu będzie więc musiała potrącić 20-proc. podatek od nadwyżki ponad 2 mln zł. Potem można wystąpić o jego zwrot. Zrobi to kontrahent albo płatnik, jeśli to on poniósł ciężar ekonomiczny daniny, czyli wpłacił ją z własnych środków zamiast potrącać z wynagrodzenia odbiorcy. To jednak skomplikowana procedura – tłumaczy Daniel Więckowski.