Walka z wyprowadzaniem dochodów do krajów o łagodnym opodatkowaniu to nie tylko polski problem. Mają z tym kłopot właściwie wszystkie rozwinięte kraje, członkowie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Ta właśnie organizacja w ostatnich latach zyskała rangę niemal ustawodawczą w sprawach międzynarodowego opodatkowania.
Wprawdzie OECD nie wydaje obowiązującego kraje członkowskie prawa, ale wydany przez tę organizację miesiąc temu raport o erozji opodatkowania i przerzucaniu dochodów będzie w praktyce wytyczną dla administracji podatkowych państw członkowskich. Zaleca on władzom skarbowym szukanie w międzynarodowych korporacjach realnej „substancji" albo „serca" biznesu, czyli miejsca, gdzie rzeczywiście są osiągane dochody.
Oznacza to na przykład, że jeśli znak towarowy zostanie sprzedany do spółki ulokowanej w raju podatkowym, a tak naprawdę korzyści ze znaku odnosi spółka z Polski – to owa „substancja" jest w naszym kraju i tu powinna być opodatkowana.
Podobny kierunek działań zaleca swoim krajom członkowskim Unia Europejska. Działające w Brukseli Połączone Forum Cen Transferowych również zaleca stosowanie wytycznych OECD. To gremium grupuje ekspertów rządów krajów członkowskich, ale też biznesu i organizacji pozarządowych. Na najbliższe lata (do 2019 roku) zapowiada ono opracowanie narzędzi (także prawnych) umożliwiających krajom członkowskim obronę przed unikaniem opodatkowania.
Wiele wskazuje na to, że wytyczne OECD nie pozostaną w Polsce tylko jednym z wielu dokumentów, które przetrawia aparat urzędniczy. O tym, że będą praktycznie stosowane, świadczą nie tylko wypowiedzi wysokich urzędników Ministerstwa Finansów. W ostatni czwartek na międzynarodowej konferencji poświęconej tym sprawom (zorganizowanej przez Stowarzyszenie Centrum Cen Transferowych) pojawiło się nawet kilka osób z ministerialnego zespołu zajmującego się międzynarodowym opodatkowaniem. W łódzkiej izbie skarbowej stworzono nawet specjalne centrum kompetencyjne do spraw cen transferowych.