Estoński CIT: pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw podatkowych w Sejmie

Spółka komandytowa może być opodatkowana nawet trzykrotnie, ale rząd wciąż twierdzi, że to tylko uszczelnianie systemu.

Publikacja: 07.10.2020 20:07

Estoński CIT: pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw podatkowych w Sejmie

Foto: Adobe Stock

W środę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw podatkowych. Wprowadzają one tzw. estoński CIT, czyli udogodnienia dla inwestorów. I nakładają ten podatek na spółki komandytowe.

– To uproszczenie systemu. Estońskiemu przedsiębiorcy rozliczenia CIT zajmują dziś tylko pięć godzin rocznie, a polskiemu 30 godzin – zachwalał projekt wiceminister finansów Jan Sarnowski. Zadeklarował, że efekty nowego prawa będą co najmniej takie jak w Estonii.

Posłowie opozycji zarzucali projektowi, że w odróżnieniu od estońskiego pierwowzoru nakłada na firmy dodatkowe obowiązki, w tym zatrudnienia co najmniej trzech osób i osiągnięcia odpowiedniego poziomu inwestycji rok po roku.

– Słyszał pan o wyrobach czekoladopodobnych? To jest wyrób estońskopodobny, tor przeszkód dla przedsiębiorcy – drwiła Krystyna Skowrońska z Koalicji Obywatelskiej.

Czytaj także:

Ministerstwo Finansów chce zrobić ze spółki komandytowej podatnika CIT

Nie mniej emocji wzbudził projekt dodatkowego opodatkowania spółek komandytowych. Jan Sarnowski przyznał, że jednym z powodów takiej propozycji była lektura schematów podatkowych zgłaszanych przez przedsiębiorców.

– To struktury hybrydowe: spółka komandytowa działająca razem ze spółką z o.o. wyprowadza pieniądze do rajów podatkowych – powiedział wiceminister. Tymczasem posłowie opozycji wskazywali, że zdecydowana większość z ok. 40 tys. takich spółek to polskie podmioty, często firmy rodzinne, działające uczciwie.

– To tak, jakby karać wszystkich kierowców za to, że jeden przekroczył prędkość – sugerował Aleksander Miszalski (KO).

Tymczasem eksperci odkrywają w tym ostatnim projekcie kolejne niespodzianki. Według Pawła Tońskiego, doradcy podatkowego i partnera w Crido, gdy spółki komandytowe są ze sobą powiązane, może dojść do zapłacenia podatku dochodowego nie dwa, ale trzy lub więcej razy.

– Po pierwsze, będzie CIT od zysku wypłacanego przez jedną spółkę drugiej spółce, po drugie, CIT od zysku tej drugiej spółki, a po trzecie, PIT od zysku udziałowców spółki. W sumie opodatkowanie może sięgnąć ok. 47 proc. zysku spółki – oblicza ekspert.

Dywidendy wypłacane między spółkami kapitałowymi są zwolnione z CIT, ale z projektu wynika, że nie będzie takiego zwolnienia – wynikającego z europejskiej dyrektywy o spółkach zależnych – dla spółek komandytowych.

– A przecież tworzenie spółek komandytowych zależnych od innych spółek komandytowych następuje głównie z przyczyn biznesowych, a nie optymalizacji podatkowej. W takich holdingowych strukturach działają np. firmy deweloperskie i inne, w których rodzaje działalności są zdywersyfikowane i istotne jest, aby jeden rodzaj działalności nie był zagrożony przez ryzyka związane z innym biznesem – wyjaśnia Paweł Toński.

Etap legislacyjny: prace w komisji sejmowej

W środę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw podatkowych. Wprowadzają one tzw. estoński CIT, czyli udogodnienia dla inwestorów. I nakładają ten podatek na spółki komandytowe.

– To uproszczenie systemu. Estońskiemu przedsiębiorcy rozliczenia CIT zajmują dziś tylko pięć godzin rocznie, a polskiemu 30 godzin – zachwalał projekt wiceminister finansów Jan Sarnowski. Zadeklarował, że efekty nowego prawa będą co najmniej takie jak w Estonii.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona