Nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie może wynieść przychód pracownika, który wykorzystuje do prywatnych celów elektryczny samochód udostępniony mu przez pracodawcę. Dlaczego? Bo przepisy mówiące o ryczałtowym przychodzie (250 lub 400 zł) odnoszą się tylko do tradycyjnych aut.
– Niestety, ustawa o PIT jest niedopasowana do nowoczesnych rozwiązań technologicznych – mówi Marta Szafarowska, doradca podatkowy i partner w kancelarii Gekko Taxens.
Ryczałt miał ułatwić życie pracodawcom
Z obecnych przepisów wynika, że jeśli pracownik jeździ prywatnie firmowym samochodem, pracodawca powinien naliczać mu co miesiąc zryczałtowany przychód. W wysokości uzależnionej od pojemności silnika pojazdu (do 1600 cm sześc. jest to 250 zł, powyżej – 400 zł).
Czytaj także: Koszty podatkowe: dwa samochody w małej firmie
Ta zasada obowiązuje od 2015 r. i miała uprościć życie przedsiębiorcom, którzy wcześniej zmuszani byli przez skarbówkę do naliczania przychodu według cen rynkowych, czyli stosowanych przez wypożyczalnie aut.