Ministerstwo Finansów złagodziło warunki polskiej wersji estońskiego CIT. Przede wszystkim limit przychodów i kryteria zatrudnienia. Postulowaliśmy to na łamach „Rzeczpospolitej", argumentując, że surowe warunki zablokują wielu firmom drogę do nowej formy rozliczenia. Projekt został już przyjęty przez Radę Ministrów i ma obowiązywać od 1 stycznia 2021 r.
Przypomnijmy, że estoński CIT generalnie polega na przesunięciu opodatkowania na moment wypłaty zysku. W polskiej wersji został nazwany ryczałtem od dochodów spółek kapitałowych. Ma kilka warunków do spełnienia. Przede wszystkim limit rocznych przychodów. W pierwszej wersji projektu było to 50 mln zł. Od razu po jego opublikowaniu pisaliśmy, że to mocno ogranicza krąg beneficjentów („Rzeczpospolita" z 3 sierpnia br).
Teraz Ministerstwo Finansów podniosło limit przychodów do 100 mln zł rocznie. – Dzięki temu więcej spółek będzie mogło wejść w estoński CIT i dłużej z niego korzystać – zapewnia wiceminister finansów Jan Sarnowski.
Czytaj także: Estoński CIT: małe firmy nie zatrudnią z marszu trójki ludzi, by zyskać na podatku
Drugi warunek: konieczność zatrudniania przynajmniej trzech osób. Pierwotnie resort finansów chciał, żeby byli to tylko etatowcy. I nie może wśród nich być udziałowców/akcjonariuszy. W „Rzeczpospolitej" z 18 sierpnia br. pisaliśmy, że to zaporowe kryterium dla wielu małych firm.