– Z projektu resortu finansów wynika, że spółka komandytowa ma się rozliczać podobnie jak kapitałowa. Stanie się podatnikiem CIT, najpierw więc zapłaci podatek od dochodu, potem wspólnicy będą musieli podzielić się ze skarbówką swoim zyskiem. Faktycznie więc działalność w spółce komandytowej będzie podwójnie opodatkowana – mówi Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy, właściciel kancelarii Piekielnik Business Consulting.
Szybko zmienić
Co zrobić, żeby uniknąć gorszych zasad rozliczenia? Nad tym prawnicy głowią się od momentu ogłoszenia zamiarów fiskusa. Pomysłów jest kilka.
– Przekształcić się w spółkę jawną, która zostaje, pod pewnymi warunkami, na jednokrotnym opodatkowaniu. Wspólnicy nadal będą płacić podatek tylko od swojego dochodu. Taką operację da się przeprowadzić do końca roku – mówi Tomasz Piekielnik. Dodaje, że można też utworzyć nową spółkę jawną, do której przeniesiemy część firmowych procesów. Będzie ona generowała koszty dla spółki komandytowej, przez co jej dochód będzie niższy.
Jest też inny sposób.
– Przekształcić się w spółkę z o.o. i zrobić z niej kilka mniejszych, tak aby skorzystać z 9 proc. CIT. W przepisach są jednak pewne ograniczenia i niższa stawka podatku najprawdopodobniej będzie przysługiwać dopiero w 2022 r. – tłumaczy Beata Hudziak-Nagórska, doradca podatkowy, partner zarządzający w kancelarii 8Tax. Dodaje, że przekształcenie w sp. z o.o. jest bardziej czasochłonne niż w jawną.
Kolejny wariant: zrobić kilka spółek komandytowych, żeby skorzystać ze zwolnienia, które wprowadzają nowe przepisy. Chodzi o to, że komandytariusz nie zapłaci podatku od 50 proc. swoich przychodów, nie więcej jednak niż 60 tys. zł rocznie z jednej spółki. – Pojawiają się takie pomysły, aczkolwiek uważam, że to ryzykowna operacja. Trudno będzie uzasadnić przed fiskusem prowadzenie biznesu w kilku spółkach komandytowych – mówi Tomasz Piekielnik.