Teraz spółki, które są małymi podatnikami (limit ich przychodów to 1,2 mln euro) płacą 15 proc. CIT. Dla większych stawka wynosi 19 proc.
– Na obniżce skorzystają spółki mające duże koszty działalności, np. zajmujące się handlem – mówi doradca podatkowy Tomasz Piekielnik. – Mogą stracić te, które zarabiają na pracy umysłowej, np. firmy informatyczne, konsultingowe, czyli świadczące usługi niematerialne.
– Załóżmy, że spółka z branży IT zatrudnia kilka osób, które realizują projekty u klientów. Ma więc niewielkie koszty działalności, za to wysoki dochód. Teraz płaci 15 proc. CIT, po zmianach podatek wzrośnie do 19 proc., bo nie spełni warunku rentowności – tłumaczy Tomasz Piekielnik.
Z nowych przepisów wynika, że spółka może też stracić prawo do niższego podatku już w trakcie roku. – Będzie musiała przy płaceniu zaliczek przejść z 9- na 19-proc. stawkę, jeśli jej przychody przekroczą, i tu niespodzianka, 5 mln zł. To inna kwota niż limit dla małych podatników, który wynosi 1,2 mln euro. Wygląda to na pomyłkę autorów projektu – mówi Monika Lewandowska, doradca podatkowy w Crido.
Jest jeszcze jedna komplikacja. Spółka, która uzyska dochody z kapitałów, np. ze sprzedaży papierów wartościowych albo wierzytelności, zapłaci od nich 19 proc. CIT.
– Bez względu na to, czy jest małym podatnikiem i jaki ma wskaźnik rentowności. Firmy będą więc musiały rozdzielać podatek na dwie części, 9 i 19 proc. – wyjaśnia Monika Lewandowska. Dodaje, że dochody z kapitałów trzeba wyodrębniać już od 1 stycznia 2017 r., teraz jednak można płacić od nich 15 proc. CIT, tak jak z działalności podstawowej.