Jeśli menedżer nie chce korzystać z firmowego auta, spółka może wypłacić mu rekompensatę i zaliczyć wydatek do kosztów uzyskania przychodów. Tak wynika z interpretacji Izby Skarbowej w Katowicach.
Wystąpiła o nią spółka akcyjna działająca na rynku usług finansowych. Głównie zajmuje się zarządzaniem funduszami inwestycyjnymi. Zapewnia menedżerom służbowe samochody. Są one leasingowane, spółka ponosi więc znaczne wydatki na opłaty, a także eksploatację aut (paliwo, naprawy, ubezpieczenie).
Zasady użytkowania pojazdów określa regulamin. Przewiduje on też możliwość rezygnacji ze służbowego auta w zamian za wypłatę określonej kwoty nazywanej w regulaminie wewnętrznym ryczałtem. Kwota ta stanowi swego rodzaju rekompensatę za to, że spółka nie musi ponosić wydatków na pozyskanie i utrzymanie pojazdu. Jest wypłacana co miesiąc i, jak zapewnia spółka, podlega opodatkowaniu i oskładkowaniu. Osobie, która zrezygnuje ze służbowego auta, nie przysługuje zwrot wydatków związanych z podróżami odbywanymi własnym środkiem transportu.
Rekompensaty wynoszą od 1,5 do 3 tys. zł. Spółka chce zaliczyć je do podatkowych kosztów. Argumentuje, że wydatki związane z leasingiem i utrzymaniem pojazdów byłyby znacznie wyższe niż kwota przyznanej rekompensaty. Wyliczyła, że miesięcznie płaci za jedno auto ok. 4 tys. zł. Zaoszczędzone pieniądze mogłaby zainwestować w bieżącą działalność, co wpłynie na jej przychody.
Spółka twierdzi też, że przyznanie pracownikom rekompensat poprawia jej wizerunek jako solidnego pracodawcy. Osoba mająca objąć funkcję menedżerską bierze pod uwagę także dodatkowe benefity. Przyznanie ich pomaga zatrudnić wykwalifikowanych pracowników. Wpływa to na jakość kadry. A od niej zależy powodzenie działalności.