Kilkadziesiąt korzystnych dla podatników wyroków nie przekonuje skarbówki. Ciągle chce dodatkowo opodatkować pracowników, którzy wykorzystują służbowe auta do prywatnych celów. Nie wystarczy jej zryczałtowany przychód, który pracodawcy co miesiąc naliczają za samo używanie samochodu, każe jeszcze liczyć wartość zużytego paliwa.
Czytaj także: Bez PIT za paliwo z firmowego auta używanego do prywatnych celów
Chodzi o obowiązujący od 2015 r. art. 12 ust. 2a ustawy o PIT. Wynika z niego, że jeśli pracownik jeździ prywatnie firmowym samochodem, pracodawca powinien naliczać mu co miesiąc zryczałtowany przychód. To 250 albo 400 zł (w zależności od pojemności silnika pojazdu). Przepis miał ułatwić życie przedsiębiorcom, którzy nie wiedzieli, jak rozliczać pracowników. Nie udało się. Fiskus zwietrzył bowiem okazję do dodatkowego zarobku. I uznał, że ryczałt nie uwzględnia wydatków na paliwo. Pracodawca musi więc, oprócz ryczałtu, doliczać do przychodu pracownika także wartość zużytej przez niego prywatnie (i sfinansowanej ze środków firmy) benzyny.
Sądy stanęły jednak po stronie podatników. W „Rzeczpospolitej" z 11 lipca opisywaliśmy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygn. II FSK 1185/16), w którym podkreślono, że zryczałtowany przychód obejmuje też udostępnione pracownikowi paliwo.
– Już wcześniej wojewódzkie sądy administracyjne w analogicznych sporach wydały około 30 korzystnych dla podatników wyroków – mówi Anna Michalak, doradca podatkowy z kancelarii TaxAGroup, która prowadziła tę sprawę.