Przedsiębiorca chce zaliczyć tę kwotę do podatkowych kosztów. Argumentuje, że gdyby nie oddał pieniędzy, kontrahenci rozwiązaliby z nim umowy. Skutek to utrata firmowych przychodów.
Zdaniem przedsiębiorcy wydatek jest związany z działalnością gospodarczą. Podkreśla, że nie ma szans na odzyskanie skradzionych pieniędzy. Zgłosił wprawdzie sprawę na policję, ale nie wykryła ona sprawcy i umorzyła dochodzenie. Sklep ma ubezpieczenie, nie obejmuje jednak gotówki. Przedsiębiorca złożył wnioski do kontrahentów o wsparcie finansowe, ale nie dostał pozytywnej odpowiedzi. Reasumując, stratę musiał pokryć z własnej kieszeni.
Co na to fiskus? Przyznał, że straty związane z działalnością gospodarczą mogą być rozliczane w podatkowych kosztach. Ale pod pewnymi warunkami.
Przede wszystkim nie mogą być zawinione przez przedsiębiorcę. Zdaniem skarbówki w kosztach można ująć tylko taką stratę, która „powstała na skutek zdarzeń nieprzewidywalnych i będących nie do uniknięcia przez racjonalnie działającego podatnika". Tak więc niezachowanie wymaganej w danych warunkach staranności czy niedopełnienie ciążących na przedsiębiorcy obowiązków wyklucza rozliczenie szkody.
Zdaniem urzędników opisana we wniosku o interpretację sytuacja nie może być uznana za zdarzenie losowe, niezależne od postępowania przedsiębiorcy. Prowadzący działalność gospodarczą ponosi związane z nią ryzyko. W celu jego wyeliminowania powinien podjąć wszelkie niezbędne działania zabezpieczające. Zwłaszcza wtedy, gdy obraca środkami pieniężnymi.
Prowadzenie kolektury oraz świadczenie usług płatniczych jako agent wymaga zachowania szczególnej staranności i zastosowania podwyższonych standardów zabezpieczeń. Nie można uznać, że przedsiębiorca te warunki spełnił. Co prawda cała skradziona kwota znajdowała się w odrębnej kasie, jednak takie działania okazały się niewystarczające.