Wstrzymana produkcja, niezrealizowane umowy, zepsuta żywność – takie konsekwencje upałów odczuwa wiele firm. Czy zaliczą straty do podatkowych kosztów? Okazuje się, że nie jest to takie łatwe.
Przekonał się o tym przedsiębiorca działający w branży spożywczej, któremu w czasie letnich upałów zepsuła się chłodnia. Znajdujące się w niej warzywa trzeba było wyrzucić. Przedsiębiorca wycenił stratę na milion złotych i zaliczył ją do kosztów. – Spór z fiskusem w tej sprawie toczy się już sześć lat – mówi Konrad Turzyński, doradca podatkowy w kancelarii KNDP. – Kontrolerzy twierdzą, że powinien sprawdzać chłodnię co godzina, aby wyłapać awarię. Nie pomaga tłumaczenie, że był akurat długi weekend sierpniowy i musiał dać urlop pracownikom, a wskaźniki pokazywały prawidłową temperaturę.
Ryzyko prowadzenia działalności
– Ulubionym argumentem urzędników w takich sytuacjach jest to, że przedsiębiorcy nie mogą przerzucać ryzyka prowadzenia działalności na Skarb Państwa – mówi Paweł Szymański, doradca podatkowy w kancelarii MDDP. – Stratom nie zawsze da się jednak zapobiec, nawet mimo dochowania należytej staranności. Falę upałów można uznać za nadzwyczajne zdarzenie, a zniszczenie łatwo psujących się towarów jest jej skutkiem. Dlatego wartość szkody powinno rozliczać się w kosztach.
Utracone korzyści
Eksperci nie mają natomiast wątpliwości, że nie ma szans na to, aby fiskus zgodził się na zaliczenie do kosztów tzw. utraconych korzyści. Czyli kwoty przychodów, których przedsiębiorcy nie uzyskali z powodu wstrzymania produkcji (np. wskutek ograniczenia dostaw energii).
– Koszty muszą być faktycznie poniesione, tak jak przy zakupie bądź wytworzeniu towarów. To, że nie zarobiliśmy z powodu wstrzymania produkcji kilku milionów, nie oznacza, że możemy zaliczyć tę kwotę do podatkowych kosztów – tłumaczy Paweł Szymański.