Nabycie skradzionej rzeczy może mieć opłakane skutki, także podatkowe. Takie wnioski wynikają z interpretacji Izby Skarbowej w Łodzi.

Wystąpiła o nią kobieta prowadząca firmę transportową. Na jej potrzeby kupiła w komisie samochód osobowy. Zarejestrowała go, wprowadziła do ewidencji środków trwałych i amortyzowała, zaliczając odpisy do kosztów w księdze przychodów i rozchodów. Po kilku miesiącach okazało się, że samochód był skradziony. Przejęła go policja, a starosta wznowił postępowanie w sprawie rejestracji. Uchylił swoją decyzję i odmówił rejestracji. Czy w związku z tym należy wykreślić z kosztów odpisy amortyzacyjne?

Fiskus uznał, że tak. Samochód był skradziony, przedsiębiorca nie mógł go więc amortyzować. Z przepisów wynika, że amortyzacji podlegają środki trwałe stanowiące własność lub współwłasność podatnika. Ten warunek nie został spełniony.

Skarbówka powołała się na przepisy kodeksu cywilnego, z których wynika, że można skutecznie nabyć własność od osoby nieuprawnionej do rozporządzania rzeczą, jeżeli nabywca działa w dobrej wierze (czyli jest przekonany, że zbywca jest uprawniony do rozporządzania rzeczą), a zbywca włada rzeczą i wyda ją nabywcy. Przepisy mówią też, że posiadacz rzeczy ruchomej niebędący jej właścicielem nabywa własność, jeżeli posiada rzecz nieprzerwanie od trzech lat (chyba że robi to w złej wierze). Z opisu wynika jednak, że ten okres nie minął. Kobieta nie miała więc prawa do dokonywania odpisów amortyzacyjnych, samochód nie mógł stanowić środka trwałego w jej firmie.

Mimo że właścicielka firmy nabyła auto w przeświadczeniu o braku obciążających je wad prawnych, nie mogła zaliczać odpisów amortyzacyjnych do kosztów podatkowych. Musi je wstecznie skorygować.