Nowe ulgi mają też swoje limity. Na przykład wydatki na prototyp, czyli próbną produkcję (maszyny, materiały, testy i certyfikaty), odliczymy od dochodu w 30 proc. Ma być jednak drugi dodatkowy pułap odliczenia: 10 proc. dochodu.
Limity są również dla wchodzących na giełdę. Wydatki np. na doradztwo prawne i podatkowe odliczymy w 50 proc. (bez VAT), nie więcej niż 50 tys. zł.
– Generalnie nowe propozycje imponują rozmachem. Byleby tylko ustawodawca nie przesadził z warunkami i limitami, bo okaże się, że niewiele firm może skorzystać z preferencji – podsumowuje Łukasz Karpiesiuk.
Składki bez szczegółów
Duże zaniepokojenie przedsiębiorców budzą także zapowiedzi (nie ma jeszcze projektu) zmian zasad liczenia składki zdrowotnej. Ma być płacona od dochodu (teraz jest w stałej kwocie, 381,81 zł miesięcznie), na dodatek nie odliczymy jej od podatku. Straci na tym część przedsiębiorców na skali oraz wszyscy płacący liniowy PIT. U pracowników tę zmianę ma zrekompensować tzw. ulga dla klasy średniej. Szczegóły nie są jednak jeszcze znane, a pytań jest mnóstwo, np. jak będą liczyć składkę przedsiębiorcy z ryczałtem (do którego rząd mocno ostatnio zachęca).
Tomasz Piekielnik doradca podatkowy, właściciel firmy doradczej PBC
Ministerstwo Finansów wręcz zasypało przedsiębiorców nowymi propozycjami podatkowych udogodnień. Ogólne wrażenie jest bardzo dobre. Gorzej, jeśli wejdzie się w szczegóły. Widać bowiem, że nowe preferencje będą dla wielu niedostępne. Choćby ulga na wejście na giełdę. Ma przysługiwać tylko tym, którzy robią to po raz pierwszy. A dlaczego nie firmom ponawiającym próbę? Także inne ulgi mają wiele warunków, które mogą być trudne do spełnienia. Oby nie podzieliły losów estońskiego CIT, który miał być dla 200 tys. firm, a skorzystało z niego zaledwie 337. Dlatego warto zaapelować do ustawodawcy, aby nie przesadzał z rozbudowywaniem nowych przepisów i dokładaniem kolejnych ograniczeń. I pamiętał, że Polski Ład ma ułatwić firmom życie, a nie przysparzać nowych dylematów.