Od miesięcy słyszymy, że rynkiem pracy rządzą pracownicy. Trudno się dziwić, że pracodawcy dwoją się i troją w organizowaniu dla nich przeróżnych zachęt. Nie zawsze jednak wystarczy taki bonus nazwać nagrodą, żeby obdarowany zapłacił mniej fiskusowi. Potwierdza to czwartkowy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Wyścig po bonusy
W sprawie chodziło o konkurs dla dystrybutorów. Z wnioskiem o interpretację wystąpiła agencja z branży reklamowej i marketingowej. Wyjaśniła, że organizuje na zlecenie innych firm akcje promocyjne w postaci loterii, konkursów, sprzedaży premiowych itd. Planuje zorganizowanie konkursu dla przedstawicieli handlowych zatrudnionych na podstawie umowy o pracę u dystrybutorów będących kontrahentami producenta głównego. Agencja tłumaczyła, że producent główny jest jej klientem i zleceniodawcą akcji.
Z wniosku wynikało, że celem konkursu jest zwiększenie sprzedaży produktów producenta głównego. Nagrodzonych miało być pięciu najlepszych i najefektywniejszych przedstawicieli handlowych. Nagrodami w akcji były wycieczki o wartości 4000 zł każda wraz z kwotą pieniężną przewidzianą na tzw. ubruttowienie nagrody.
Agencja postanowiła się upewnić, jak należy rozliczyć PIT od nagród. Nie upierała się, że taki bonus podlega zwolnieniu przewidzianemu dla tzw. sprzedaży premiowej z art. 21 ust. 1 pkt 68 ustawy o PIT. Zauważyła jednak, że przepis ten przewiduje zwolnienie dla wygranej w konkursie nieprzekraczającej 760 zł (obecnie limit wynosi 2000 zł), gdy jest organizowany i ogłaszany przez środki masowego przekazu oraz w konkursach z dziedziny nauki, kultury, sztuki, dziennikarstwa i sportu. Tymczasem planowana akcja adresowana jest do wąskiego grona uczestników i dotyczy dziedziny sprzedażowej, a jej organizatorem jest agencja reklamowa.
Agencja nie miała wątpliwości: wszystkie cechy kwalifikują organizowaną przez nią akcję do kategorii konkursu. A wtedy dochód z wygranych opodatkowany jest 10-proc. zryczałtowanym PIT.