Ulgi w podatku dochodowym w zamian za inwestycje i zatrudnienie pracowników przez określony czas – tak najkrócej można określić system zachęt w Specjalnych Strefach Ekonomicznych (SSE). Zresztą podobne reguły od 2018 r. objęły wszystkich inwestorów, niezależnie od lokalizacji. Wtedy to zaczęto propagować hasło „Cała Polska strefą inwestycji", rozszerzając uprawnienia z wydzielonych obszarów kraju na całe jego terytorium.
Jak dotrzymać słowa
Niestety, epidemia spowodowała, że na całym terytorium Polski firmy odczuwają kłopoty gospodarcze. Wiele z nich zapowiada redukcję zatrudnienia, a z inwestowaniem w czasach kryzysu może być krucho. Tymczasem firmy, które już działają w SSE, muszą dotrzymać obietnic sprzed kryzysu. Czas utrzymania miejsc pracy i środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych w przedsiębiorstwie wynosi pięć lat u dużych przedsiębiorców i trzy lata u małych i średnich. Wątpliwe, czy którykolwiek z inwestorów w czasie kryzysu tych obietnic dotrzyma.
– Firmy działające w SSE mają liczne obowiązki, a tarcza antykryzysowa się do nich nie odnosi – alarmował senator PO Adam Szejnfeld 30 marca podczas debaty nad ustawą. Jednak ostatecznie parlament nie przyjął rozwiązań łagodzących warunki przewidziane dla inwestorów strefowych.
Czytaj także: Tarcza antykryzysowa 2.0 już wspiera biznes