Jeśli spółka nie płaci za logo, musi zapłacić podatek - niekorzystna interpretacja podatkowa

Skarbówka: firma ma naliczyć przychód, jeśli korzysta za darmo ze znaku towarowego. Ale jak go wycenić?

Aktualizacja: 12.03.2018 07:46 Publikacja: 11.03.2018 14:31

Jeśli spółka nie płaci za logo, musi zapłacić podatek - niekorzystna interpretacja podatkowa

Foto: Fotolia

Zła wiadomość dla spółek działających pod znanym szyldem: skarbówka twierdzi, że jeśli nie płacą za możliwość używania renomowanego logo, uzyskują przychód, od którego trzeba zapłacić podatek.

– Znane logo jest warte, zwłaszcza na rynkach konsumenckich, nawet miliony złotych. Konieczność zapłaty 19 proc. CIT od takiego wirtualnego przychodu może położyć niejedną firmę – mówi Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy, właściciel kancelarii PBC.

Spójrzmy na sprawę spółki produkującej wyroby skóropodobne dla branży motoryzacyjnej i meblarskiej. Należy do międzynarodowej grupy i w związku z tym musi dostosować zasady swojej działalności do obowiązujących w niej standardów. Między innymi ma obowiązek używania w siedzibie i na dokumentach wspólnego logo. Jest to wyraz przynależności do grupy i gwarancja spełniania wysokich rygorów jakościowych.

Spółka nic za logo nie płaci. Powinna więc naliczyć sobie przychód i go opodatkować – uznał fiskus. Podkreślił, że spółka otrzymuje świadczenie w postaci prawa do korzystania z renomowanego znaku towarowego. Ma to dla niej pozytywne skutki. Zwiększa rozpoznawalność, wywołuje pozytywne skojarzenia, zachęca klientów do nabywania produktów. Jest to niewątpliwa korzyść majątkowa. Trzeba ją wycenić na podstawie cen rynkowych stosowanych przy świadczeniu usług tego samego rodzaju (interpretacja nr 0111-KDIB1-2.4010.440.2017. 2.PH).

Ile to jest warte?

– I tu pojawia się największy problem: jak wycenić taki przychód – mówi Marcin Sobieszek, doradca podatkowy, partner w ATA Finance. – W transakcjach często przyjmuje się, że opłaty za korzystanie ze znaku towarowego wynoszą od 0,5 do 5 proc. rocznych obrotów. Trudno jednak uznać, że ceny stosowane między podmiotami powiązanymi są odpowiednie do określenia rynkowego poziomu wynagrodzenia. Zresztą każda działalność jest inna, a wartość znaku towarowego zależy od wielu okoliczności. Chociażby od tego, w jakiej branży firma działa. A także od wzajemnych relacji między spółką matką i spółką córką. Może być tak, że ta druga nie ponosi opłat za logo, ale jest zobowiązana do innych świadczeń. Nie można wtedy mówić, że dostaje prawo do korzystania ze znaku za darmo – wyjaśnia Marcin Sobieszek.

Ryzyko coraz większe

Tomasz Piekielnik podkreśla, że wykorzystywanie znaków towarowych w biznesie odbywa się na różnych zasadach. W niektórych grupach kapitałowych są udostępniane bez odrębnego wynagrodzenia i – jak pokazuje opisana interpretacja – jest wtedy ryzyko naliczenia przychodu przez fiskusa. Jeśli spółka córka płaci za logo, skarbówka może ewentualnie zakwestionować wysokość kosztów. Zresztą w ustawie o CIT od 1 stycznia br. mamy limit na takie wydatki. – Prościej jest w firmach działających na zasadzie franczyzy. Płacą one za korzystanie ze znaku towarowego, ale z reguły nie są powiązane kapitałowo czy osobowo z jego właścicielem. Ryzyko sporu z fiskusem jest więc znacznie mniejsze – mówi Tomasz Piekielnik.

Eksperci nie mają wątpliwości co do jednego – operacje ze znakami towarowymi są coraz dokładniej badane przez fiskusa. Powodem jest to, że przez lata były wykorzystywane do podatkowych oszczędności zarówno przez międzynarodowe korporacje, jak i przedsiębiorstwa działające na lokalnym rynku. Popularne było chociażby przenoszenie znaków między firmami po to, aby podnieść ich wartość i naliczyć wyższe koszty. Wspominaliśmy o tym na naszych łamach już wielokrotnie. Przykładowo, w „Rzeczpospolitej" z 14 marca 2017 r. pisaliśmy, że kontrolerzy coraz częściej badają, czy takie transakcje miały ekonomiczne uzasadnienie, czy też były przeprowadzane tylko ze względów podatkowych. Z kolei 1 września 2017 r. opisywaliśmy komunikat szefa Krajowej Administracji Skarbowej, który deklarował, że firmy nie będą już dostawać korzystnych interpretacji w tej sprawie, i ostrzegał przed zastosowaniem klauzuli obejścia prawa. Pozwala ona podważać transakcje dające podatkowe korzyści powyżej 100 tys. zł rocznie.

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

Agnieszka Durlik,  ekspert Krajowej Izby Gospodarczej

Firmy mogą dowolnie układać relacje biznesowe, w tym zasady korzystania ze wspólnego logo. Także udostępniać je bez wynagrodzenia, co jest normalną praktyką w grupach kapitałowych. Fiskus wychodzi jednak z założenia, że skoro niektóre podmioty płacą za znak towarowy, to ci, którzy nie muszą tego robić, uzyskują korzyść majątkową. To zbytnie uproszczenie, rzeczywistość gospodarcza jest o wiele bardziej skomplikowana. Z reguły przecież udostępnienie logo jest elementem szerszej umowy regulującej zasady współpracy. Zresztą nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w sprawie znaków towarowych nie ma dobrego rozwiązania dla firm. Jak za nie płacą, fiskus oskarża je o przerzucanie dochodów. Jak nie płacą, każe naliczać przychód. I tak źle, i tak niedobrze.

Zła wiadomość dla spółek działających pod znanym szyldem: skarbówka twierdzi, że jeśli nie płacą za możliwość używania renomowanego logo, uzyskują przychód, od którego trzeba zapłacić podatek.

– Znane logo jest warte, zwłaszcza na rynkach konsumenckich, nawet miliony złotych. Konieczność zapłaty 19 proc. CIT od takiego wirtualnego przychodu może położyć niejedną firmę – mówi Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy, właściciel kancelarii PBC.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara