We czwartek sejmowa Komisja Finansów Publicznych zajęła się rządowym projektem zmian w ustawach o podatkach dochodowych. Przynosi on kontrowersyjne nałożenie CIT na spółki komandytowe.
Według zamiarów rządu taka zmiana miała obowiązywać od 1 stycznia przyszłego roku. Jednak podczas obrad Komisji wiceminister finansów Jan Sarnowski przyznał, że jego resort przyjął sugestie Ministerstwa Rozwoju, postulującego odłożenie wejścia w życie tych przepisów. – Chcemy stworzyć spółkom komandytowym możliwość wyboru opodatkowania: zamiast terminu 1 stycznia 2021 mogłyby wybrać 1 maja - powiedział Sarnowski, popierając stosowną poprawkę zgłoszoną przez posłów Prawa i Sprawiedliwości.
Pojawiły się też inne poprawki, nawiązujące do silnej krytyki, jaka w ostatnich tygodniach spotkała projekt, głównie ze strony przedsiębiorców. Jedna z nich, również zgłoszona przez posłów PiS, dotyczy tzw. spółek nieruchomościowych. W pierwotnym brzmieniu projektu podmioty, nawet niebędące spółkami, których ponad 50 proc. aktywów stanowiłaby nieruchomość położona w Polsce, zostałyby zmuszone do szerokiej sprawozdawczości. Oznaczałoby to m.in. szczegółowe dokumentowanie transakcji i ujawnianie danych o swoich wspólnikach. Według przyjętej poprawki, takie obowiązki nie odnosiłyby się do mniejszych firm, które z tej nieruchomości nie czerpią większości swoich profitów, a nieruchomość ta służy im do działalności produkcyjnej czy usługowej.
Mimo zmian nieco łagodzących nowe rygory, projekt krytykowali posłowie opozycji i zaproszeni eksperci z organizacji biznesowych. Jak zauważył Jakub Bińkowski ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, błędne są założenia rządu, jakoby spółka komandytowa była narzędziem agresywnej optymalizacji podatkowej. – Administracja skarbowa ma przecież inne sposoby przeciwdziałania takim optymalizacjom, w tym klauzulę obejścia prawa, ale rzadko je stosuje. Tylko 1 proc. ze wszystkich spółek komandytowych ma udziałowców z zagranicy, więc trudno mówić o masowych nadużyciach – mówił Bińkowski.
Wiceminister Jan Sarnowski ripostował, że spółki komandytowe unikają podatków nawet bez zagranicznych udziałowców, działając w formie hybrydowych połączeń ze spółkami z o.o. Nie podał jednak danych, obrazujących skale tego zjawiska, mówiąc jedynie, że dzieje się tak „bardzo często”.