Estoński CIT: zaporowe kryteria dla wielu małych firm

Podatek dopiero po wypłacie zysku? Przedsiębiorcy są na tak. Ale nowa ulga ma za dużo warunków.

Aktualizacja: 18.08.2020 11:26 Publikacja: 17.08.2020 17:02

Estoński CIT: zaporowe kryteria dla wielu małych firm

Foto: Adobe Stock

Gdy Ministerstwo Finansów zapowiadało w Polsce estoński CIT, czyli przesunięcie opodatkowania na moment konsumpcji zysku, miało z niego skorzystać 200 tys. firm. Po opublikowaniu projektu okazało się, że warunek zatrudniania trzech pracowników spełnia… 34,4 tys. spółek.

– To zaporowe kryterium dla wielu małych firm, także startupów, które opierają się na innowacyjnych działaniach właścicieli. Oczywiście mogą przyjąć pracowników, ale to kosztowna sprawa (składki, podatki), a także dużo formalnych obowiązków – mówi Piotr Świniarski, adwokat, właściciel kancelarii podatkowej.

Czytaj też: Estoński CIT nie dla każdego

Teraz trudno o etaty

Problemu nie rozwiąże zatrudnienie samych właścicieli spółki. Wśród wymaganych trzech pracowników nie może bowiem być udziałowców/akcjonariuszy. Resort finansów poleca natomiast przyjęcie na etat tych, którzy są teraz na zleceniach bądź samozatrudnieniu. I argumentuje, że zatrudnianie pracowników oznacza rozwój firmy.

– Nie sądzę, że przedsiębiorstwa będą przyjmować do pracy nowe osoby tylko po to, aby skorzystać z estońskiego CIT. A przejście na etat samozatrudnionych czy zleceniobiorców to jednak istotna zmiana modelu prowadzenia biznesu i nie każdemu się opłaca – mówi Łukasz Czucharski, ekspert Pracodawców RP.

– To, czy firmy zaczną tworzyć nowe miejsca pracy, zależy głównie od ich sytuacji finansowej. A ta w czasie epidemii nie jest najlepsza, tym bardziej że kończą się już programy pomocowe. Trudno oczekiwać nowych etatów, jeśli nie przybędzie zamówień i nowych projektów, o co w recesji znacznie trudniej – mówi Michał Borowski, doradca podatkowy i partner w Crido, ekspert BCC.

Zatrudnienie to nie jedyny warunek estońskiego CIT, zwanego w polskiej wersji ryczałtem od dochodów. Przychody spółki (z o.o. albo akcyjnej) nie powinny przekroczyć 50 mln zł rocznie (z uwzględnieniem VAT). Są też ograniczenia wysokości tzw. przychodów pasywnych, np. z odsetek. Spółka nie może mieć udziałów i akcji w innym podmiocie. Jej udziałowcami/akcjonariuszami mogą być wyłącznie osoby fizyczne.

– Ten ostatni warunek wyklucza grupy kapitałowe. Problem będą miały także startupy, które są często finansowane przez różne fundusze – mówi Piotr Świniarski.

Kolejny wymóg: firma musi zainwestować w określone środki trwałe. Muszą być fabrycznie nowe i zaliczać się do grupy 3–8 KŚT. Wyłączone są np. samochody osobowe. Inwestować trzeba bardziej niż dotychczas. Wydatki na firmowy majątek powinny wzrosnąć przynajmniej o 15 proc. w dwuletnim okresie (nie mniej niż 20 tys. zł). Przy większych inwestycjach o 33 proc. w ciągu czterech lat (dolny limit to 50 tys. zł). Ulgi nie dostaną ci, którzy nabywają wartości niematerialne i prawne, np. licencje czy patenty.

Estoński CIT pozbawia wielu dotychczasowych preferencji. Przykładowo ulgi na działalność badawczo-rozwojową, na złe długi czy możliwości odliczania darowizn.

Jakie korzyści

Co Ministerstwo Finansów oferuje w zamian? Przede wszystkim przesunięcie momentu opodatkowania. Spółka nie będzie musiała płacić daniny od bieżącego dochodu, zapłaci ją dopiero po wypłacie zysku. Resort finansów podkreśla też, że dużym uproszczeniem jest brak obowiązku prowadzenia oddzielnej ewidencji dla celów podatkowych. Estoński CIT ma być bowiem oparty na wyniku bilansowym.

Zmienia się także stawka CIT. Dla większych firm wyniesie 25 proc., dla mniejszych 15 proc. Można go obniżyć o 5 proc. po osiągnięciu określonego poziomu inwestycji. Ministerstwo Finansów zapewnia, że łączne efektywne opodatkowanie (liczone razem z dywidendą) będzie mniejsze niż przy klasycznym rozliczeniu.

– Z naszych badań wynika, że przedsiębiorcy patrzą przychylnym okiem na zapowiedź estońskiego CIT. Każda okazja do poprawy płynności finansowej jest dobra. Ulga ma jednak za dużo warunków i obostrzeń, które znacznie ograniczają krąg beneficjentów. Mamy nadzieję, że resort finansów je złagodzi – mówi Łukasz Czucharski.

– Estoński CIT jest dobrym rozwiązaniem dla przedsiębiorców, trzeba jednak zmniejszyć wymagania, żeby nie stał się ulgą dla nielicznych – podsumowuje Michał Borowski.

Nowe przepisy mają obowiązywać od 1 stycznia 2021 r.

Etap legislacyjny: konsultacje publiczne

Gdy Ministerstwo Finansów zapowiadało w Polsce estoński CIT, czyli przesunięcie opodatkowania na moment konsumpcji zysku, miało z niego skorzystać 200 tys. firm. Po opublikowaniu projektu okazało się, że warunek zatrudniania trzech pracowników spełnia… 34,4 tys. spółek.

– To zaporowe kryterium dla wielu małych firm, także startupów, które opierają się na innowacyjnych działaniach właścicieli. Oczywiście mogą przyjąć pracowników, ale to kosztowna sprawa (składki, podatki), a także dużo formalnych obowiązków – mówi Piotr Świniarski, adwokat, właściciel kancelarii podatkowej.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a