Bobkowski, nieśmiertelny chuligan

Życie, a zwłaszcza twórczość zmarłego w 1961 roku w Gwatemali pisarza ma wciąż swoich wytrwałych badaczy, którzy odkrywają przed czytelnikami Andrzeja Bobkowskiego zupełnie nowe odsłony jego pisania.

Publikacja: 30.12.2015 14:28

Jedno z ostatnich zdjęć pisarza, z kwietnia 1961 roku. Szpakowaty wąs, zadzierzysty uśmiech

Jedno z ostatnich zdjęć pisarza, z kwietnia 1961 roku. Szpakowaty wąs, zadzierzysty uśmiech

Foto: Zbiory Muzeum Literatury/East News

Porównujący wojenne dzienniki z ich literacką wersją szybko odkrywa cały szereg podobnych fragmentów, pominiętych w »Szkicach«, odsłaniających stosunek Bobkowskiego do Żydów podczas wojny, który nie zmienia się wraz z nasileniem prześladowań. Właśnie owa rozbieżność między wojennym nastawieniem Bobkowskiego do Żydów i niemieckiej polityki względem nich, zanotowanym przezeń z dużą szczerością w zeszytach, a jego powojenną fabularyzacją w »Szkicach« stanowi najbardziej wyrazistą różnicę pomiędzy obiema wersjami tekstu. Jest to różnica tym bardziej jaskrawa, że w »Szkicach« Bobkowski przedstawił się przecież czytelnikom jako współczujący świadek Zagłady, głęboko poruszony tragedią, która spotkała Żydów. Porównanie kilku wybranych fragmentów dotyczących ważnych momentów w historii Zagłady pozwoli nam ocenić skalę zafałszowania wojennej postawy Bobkowskiego wobec Żydów, do jakiej doszło podczas redagowania »Szkiców«" – napisał Łukasz Mikołajewski w artykule „Pamięć fabularyzowana" poświęconym powojennym poprawkom, jakich dokonywał w swych „Szkicach piórkiem" Andrzej Bobkowski.

Pozostało 95% artykułu

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie
Plus Minus
Irena Lasota: Po wyborach