Terlikowski: Jak przywrócić wielkość Bożemu Narodzeniu

"Make Christmas Great Again": z taką akcją wyruszyli w bój amerykańscy ateiści.

Aktualizacja: 11.12.2016 16:59 Publikacja: 08.12.2016 13:36

Terlikowski: Jak przywrócić wielkość Bożemu Narodzeniu

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

To oni, a nie jacyś skrajni ewangelikałowie czy katoliccy fundamentaliści, chcą przywrócić wielkość Bożemu Narodzeniu. W jaki sposób? No cóż, ateiści namawiają ludzi, by ujawniali się ze swoim ateizmem, porzucali kościoły i wspólnoty wyznaniowe i zaczynali jasno głosić „Dobrą Nowinę" o nieistniejącym Bogu. Akcja, jak to zwykle bywa, ma być billboardowa, a jej głównym celem ma być przekonanie wierzących w większości Amerykanów, że ateista też człowiek, że może być dobry i moralny i że rodziny powinny nie tylko zaakceptować ateistę, ale wręcz cieszyć się, że się on pojawił.

Kontekst amerykański tej sprawy jest, rzecz jasna, odmienny od polskiego. U nas bycie ateistą czy agnostykiem nie jest powodem do wstydu, a w wielu środowiskach uchodzi za dowód nowoczesności i otwartości. W USA jest jednak inaczej, bo poza wąskim kręgiem kawiorowej lewicy ateiści są postrzegani jako zakały społeczeństwa. W badaniach socjologicznych nad stereotypami, gdy zadaje się studentom pytanie „kto mógł ukraść samochód" i wskazuje jako podejrzanych Afroamerykanina, Latynosa i ateistę, większość wybiera ateistę. I pewnie dlatego organizatorzy amerykańskiej akcji skupiają się na tym, by dowodzić, że ateiści też mogą żyć moralnie.

– To ważne, by ludzie wiedzieli, że religia nie ma nic do bycia dobrym człowiekiem, i by uznali, że bycie otwartym i szczerym w kwestii tego, czy się wierzy czy nie, jest najlepszym prezentem świątecznym – podkreśla David Silverman, szef organizacji American Atheists. - Coraz więcej Amerykanów porzuca wiarę, ale wciąż musimy się borykać ze stygmatem, jaki jest związany z ateizmem. Inny działacz ateistyczny Nick Fish dodaje zaś: – Chcemy pokazać naszym przyjaciołom i rodzinom, że jesteśmy tak samo kochającymi i współczującymi osobami jak inni.

I choć z opiniami takimi można by polemizować, bowiem to Kościoły i związki wyznaniowe organizują o wiele więcej akcji charytatywnych, szpitali czy hospicjów, i to w tym samym czasie, gdy organizacje ateistyczne skupiają się na promowaniu niewiary, to w istocie nie ma to większego znaczenia, bowiem – co powtarzam od dawna – w chrześcijaństwie wcale nie chodzi o to, by być dobrym człowiekiem, lecz o zbawienie. Zbawieni zaś jesteśmy, co warto nieustannie przypominać, z łaski przez wiarę, a nie z powodu dobrych uczynków. Te ostatnie mają znaczenie, ale ocena moralna nie powinna wynikać z tego, jak dany czyn ocenia mieszczańska moralność, a jak ocenia ją Bóg. Tak, św. Franciszek rozdając majątek ojca, nie zachował się zgodnie z kanonami ówczesnej moralności; św. Albert Chmielowski też był daleki w swoim działaniu od tego, co ówcześni Katoni uznawali za sensowne, mądre i wynikające z poprawnego spojrzenia na świat. I jeden, i drugi byli radykalnymi w swoich wyborach szaleńcami bożymi, a nie poprawnymi politycznie czy eklezjalnie mieszczanami. I do takiego właśnie szaleństwa powołuje każdego z nas Bóg.

Dość już jednak tego kazania. Warto uczynić Boże Narodzenie ponownie wielkim. Jak to zrobić? Odpowiedź jest prosta. Zacząć od przywrócenia adwentu. Choinki precz z przedszkoli, szkół i zakładów pracy przed 24 grudnia. Teraz jest czas oczekiwania, a nie świętowania. I to oczekiwania nie tylko na świętowanie, ale też na – o czym często się zapomina – powtórne przyjście Pana Jezusa. Tak, tak. Adwent nie jest tylko czasem przygotowania się na świąteczne obżarstwo i prezentowe szaleństwo, ale też na Apokalipsę, koniec czasów, który – wszystko wskazuje na to – nie będzie milutki.

A po przygotowaniu warto się skupić na świętowaniu wielkiego czasu objawienia Boga w maleńkim człowieku. I na tym polega przywrócenie wielkości Bożemu Narodzeniu. Możemy to zrobić razem.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

To oni, a nie jacyś skrajni ewangelikałowie czy katoliccy fundamentaliści, chcą przywrócić wielkość Bożemu Narodzeniu. W jaki sposób? No cóż, ateiści namawiają ludzi, by ujawniali się ze swoim ateizmem, porzucali kościoły i wspólnoty wyznaniowe i zaczynali jasno głosić „Dobrą Nowinę" o nieistniejącym Bogu. Akcja, jak to zwykle bywa, ma być billboardowa, a jej głównym celem ma być przekonanie wierzących w większości Amerykanów, że ateista też człowiek, że może być dobry i moralny i że rodziny powinny nie tylko zaakceptować ateistę, ale wręcz cieszyć się, że się on pojawił.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Inwazja chwastów Stalina
Plus Minus
Piotr Zaremba: Reedukowanie Polaków czas zacząć
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Putin skończy źle. Nie mam wątpliwości
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Elon Musk na Wielkanoc
Plus Minus
Kobiety i walec historii