Bo Polska Ludowa, w której wychowywała się moja generacja robiła wszystko, by o Piłsudskim zapomnieć. Był niewygodny – paradoksalnie – nie przez swoją wielkość, ale przez małość swoich apologetów. Owszem, był dla komunistów żywym wspomnieniem klęski w Bitwie Warszawskiej, ale przecież jego socjalistyczna i wolnościowa przeszłość w annałach marksistów wcale nie musiała zupełnie go dyskwalifikować. Wszak w młodości był szczerym, czułym na kwestie społeczne lewicowcem.

Prawdziwy problem rodził się gdzie indziej. W setkach tysięcy, a nawet milionach pośmiertnych upamiętnień, kartkach pocztowych, plakatach, portretach. Oto osobę i pamięć po Marszałku – wzorem ówczesnej Europy – tak mocno sklejono z przedwrześniową II Rzeczpospolitą, że był jej symbolem, duchem opiekuńczym, twarzą i pamięcią. Umundurowani wyznawcy wynieśli go na dodatek na ten piedestał nie w trosce o pamięć po nim, ale w najlepszym własnym interesie. Legionowy rodowód, nic innego przecież jak tytuł do urzędów, rang i zaszczytów nie mógł przecież wyblaknąć. Jaki był koniec tej wdzięcznej formacji w lampasach, doskonale wiemy. Nie skończyli dobrze. A zatem bolał komunistów najbardziej nie Piłsudski czasów PPS czy legionowych. Nie autor wielkiego marzenia o Polsce sfederowanych narodów, nie współtwórca Niepodległej, a żywy symbol tej ojczyzny, na której gruzach budowano nową Polskę, robotniczą, sowiecką. Piłsudski był groźny siłą sentymentu i wolnościowym pragnieniem. A jednak komuniści nie potrafili sobie z nim poradzić. Nie byli w stanie zniszczyć kultury materialnej, ani wspomnienia o Marszałku. Od dzieciństwa pamiętam jego chmurne oblicze patrzące ze starych czasopism, ocalałych obrazów. Były jeszcze mosiężne popiersia na biurko, odznaki, druki ulotne. Wiele było tego w Krakowie. I była ulica Oleandry, z której wyruszała Pierwsza Kompania Kadrowa.

A dziś? Nikt pamięci Marszałka nie prześladuje. Wrócił na postumenty historii, tam gdzie jego miejsce. Legenda znów lśni jasno, ale już bez bałwochwalczej nuty, i niech tak na to 100-lecie niepodległości, które się zaczyna, zostanie. ©?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95