Nowa klasa średnia od A do Z

Cechy charakterystyczne? Codzienne bieganie. Częste wizyty u psychoterapeutów. Dzieci w prywatnej szkole. Wakacje na Wyspach Zielonego Przylądka. Z literatury: Paulo Coelho, a dla bardziej wymagających Olga Tokarczuk. A na stole jarmuż i ziarenka, o jakich inni Polacy nawet nie słyszeli.

Aktualizacja: 20.11.2016 07:41 Publikacja: 18.11.2016 23:01

Foto: 123RF

Aspiracje – zazwyczaj ładny dom, samochód, dobra szkoła dla dzieci plus wiara, że mordercza praca i wykształcenie da im bezpieczną przyszłość. Brak wspólnych celów i oczekiwań klasy średniej ogłaszanych publicznie i brak wyraźnej reprezentacji politycznej.

Arystokracja z Konstancina – specyficzna część klasy wyższej. Niektórzy z klasy średniej chcieliby być jak oni, ci, co mieszkają w minipałacach pod miastami (starych i nowych – stylizowanych), dlatego sklejono ich z Konstancinem. Arystokratów „konstancińskich" irytują zarówno obyczaje zwykłych Polaków (parawany na plażach), jak i zapobiegliwość klasy średniej z Wilanowa. Nie mają kredytów we frankach, są zdystansowani od codziennej zadyszki średniaków. Klasa średnia III RP wedle jej krytyków „chciała być arystokracją z Konstancina". Zajęta swoimi problemami i zapatrzona w bogatszych nie zabiegała o interesy wykluczonych, co zaprząta głowy klasy średniej w Niemczech, Holandii czy Włoszech. Myślała, jak tu zarobić na wyprowadzkę do przysłowiowego Konstancina, wyjechać z miasta.

Badylarze – lekceważący termin stosowany w PRL, którym opisywano prywatnych przedsiębiorców (pierwotnie branży ogrodniczej). Faktycznie obejmował przedstawicieli różnych dziedzin, którzy prowadzili własne interesy, w tym takie na pograniczu prawa – np. do tej grupy można zaliczyć także cinkciarzy, czyli nielegalnych handlarzy walutami w późnej epoce PRL. W III RP badylarze szybko dostosowali się do nowej rzeczywistości. Z tej grupy wywodzili się pierwsi przedsiębiorcy różnych branż. Funkcjonujący w PRL na zasadach wolnorynkowych badylarze stali się w III RP ważnym elementem współczesnej klasy średniej.

Bieganie – sport na co dzień. Narty – sport na zimę, przy okazji dowodzenie, że we Włoszech i Austrii jest naprawdę taniej... Od października w większości klubów fitness ruszają kursy przygotowawcze do szusowania na stokach dla ciał klasy średniej. By maksymalnie zmniejszyć ryzyko kontuzji.

Celebryci – w społeczeństwie konsumpcyjnym o zajmowanej pozycji społecznej świadczą symboliczne atrybuty sukcesu ekonomicznego. Paradoksalnie, dla tradycyjnej klasy średniej właśnie kwalifikacje, kompetencje i „ciężka praca" były istotnym jej komponentem. Przyjmując nowe wzorce, coraz mniejsze znaczenie przypisuje się faktycznie posiadanym umiejętnościom czy prezentowanym wartościom na rzecz zajmowanej pozycji. To ona staje się kluczem do sukcesu. Najjaskrawszym wyrazem odejścia od tradycyjnych cnót klasy średniej stali się celebryci, których socjolog Daniel Boorstin trafnie określił jako „osoby znane z tego, że są znane". W przeciwieństwie do dawnych „gwiazd", „ludzi sukcesu", „autorytetów" nie posiadają wyróżniających ich kompetencji, ale czasami cieszą się dużym mirem także wśród współczesnej klasy średniej.

Choroby – niby klasa średnia jest jednym z głównych beneficjentów przemian lat 90., a to właśnie jej członkowie najczęściej doświadczają problemów psychologicznych związanych ze stresem, pracoholizmem i zaburzeniami lękowymi. Zasilają gabinety terapeutów, coachów, trenerów na rzecz work life balance, którzy pomagają im uporać się ze strachem przed utratą pracy i dochodu.

Demokracja – istnieje tylko tam, gdzie klasa średnia ma się dobrze. Siłą demokracji Zachodu jest zachowawczość, a nawet kunktatorstwo klasy średniej, które m.in. objawia się w decyzjach wyborczych. Jednak wściekła lub zalękniona o przyszłość klasa średnia potrafi na złość zagłosować na populistów.

Dobra zmiana – chce zbudować własną, jeszcze nowszą klasę średnią. Jak pisał Michał Szułdrzyński, wypacykowanych singli, którzy kojarzą się z dotychczasową klasą średnią, mają zastąpić trochę spoceni i niedospani ojcowie rozwożący swoje pociechy do szkół. Klasa średnia dobrej zmiany ma stracić instynkt lemingów, za to mieć dużo porządnie wychowanych dzieci, najlepiej zgodnie z oficjalnym kanonem patriotyzmu, religijnych.

Dochody – od średniej krajowej do 50 tys. zł miesięcznie – to zdaniem prof. Domańskiego widełki dochodów polskiej klasy średniej. Dyskutując o przynależności do określonej klasy społecznej, najczęściej opisuje się status ekonomiczny jej członków. Jak wskazuje prof. Henryk Domański, rozpiętość dochodowa w klasie średniej jest znacząca, stąd niezbędne są również inne charakterystyki poszczególnych podgrup. Zresztą o zajmowanej pozycji społecznej decyduje nie tyle osiągany dochód, ile zdolność i możliwość (chęci oraz dokonywane wybory) przekształcania go w jakieś działanie, które pozwala zaliczyć kogoś do klasy średniej. To nie zakumulowane środki na lokatach bankowych ani dziedziczone nieruchomości decydują o tym, kto jest klasą średnią, ale to, jak się ktoś zachowuje, co robi, kogo odgrywa. Dla przedstawicieli klasy średniej odpowiedni poziom dochodów jest niezbędny, by prowadzić określony styl życia: bywać w restauracjach, chodzić na siłownię, wyjeżdżać na wakacje.

Frankowicze – dzięki kredytom we frankach powstała część polskiej nowej klasy średniej. Bez tych kredytów nie mieliby szans na zakup mieszkania, szczególnie większego, w dobrej dzielnicy. Jednym z fundatorów polskiej klasy średniej jest szwajcarska waluta. Ona też może tę grupę wysadzić z siodła. Wysoki kurs franka spowodował, że liberalna klasa średnia zwróciła się o pomoc do państwa, a nawet się zorganizowała (między innymi stowarzyszenie Macieja Pawlickiego). Obietnice złożone tej grupie podczas wyborów w 2015 roku nie zostaną spełnione, bo frankowicze to część klasy średniej, a tej nie ufa żadna z wielkich partii. Dzisiejsza władza nie dotrzyma słowa w sprawie kredytów frankowych nie z powodów ekonomicznych (brak środków w budżecie) ani innego rozumienia kwestii sprawiedliwości czy ryzyka (każdy podejmuje je na własny koszt). Chodzi o to, że podobnie jak przed kilku laty PO, dziś „dobra zmiana" nie traktuje frankowiczów jako „pewnych wyborców".

Healthism – koncentracja na zdrowym trybie życia. Bycie fit dla klasy średniej staje się nową religią. Agnieszka Borowiec i Izabella Lignowska, zadając sobie pytanie, czy nowa świadomość zdrowotna stała się cechą polskiej klasy średniej, twierdzą, że właśnie dla nich wysiłek podejmowany na rzecz zdrowia jest szczególnie istotny. Autorki zwracają uwagę, że takie zachowania jak m.in. regularne kontrole stanu zdrowia, rezygnacja z palenia, ograniczenie spożycia alkoholu, pełnią funkcję integracyjną i mogą być odbierane także jako wyraz tożsamości klasowej. Dzięki nim manifestowana jest przynależność do określonej klasy społecznej.

Inteligencja – powoli odchodzi do historii, jej miejsce zajmuje klasa średnia. To znak, że przesuwamy się ze Wschodu na Zachód. W Rosji i granicach jej imperium była inteligencja, w Wielkiej Brytanii i USA powstała klasa średnia. Teoretycznie ci przedstawiciele klasy średniej, którzy lepiej zarabiają, powinni hojnie wspierać dawnych inteligentów w think tankach, kupować książki intelektualistów itd. Tymczasem tak nie jest.

Jarmuż – do niedawna był składnikiem bukietów w co bardziej odważnych kwiaciarniach, potem obsadzano nim rabaty – bo był odporny na mróz. Teraz zagościł na stole klasy średniej. Każdy sezon przynosi nowe mody kulinarne w polskiej klasie średniej. Głównie jej zawdzięczamy masową konsumpcję sushi czy fascynację kuchnia indyjską. Aktualnie dzięki jej członkom wracamy powoli do zapomnianych polskich smaków, które najczęściej w przeszłości stanowiły pożywienie najbiedniejszych warstw, jak jarmuż czy topinambur. Może to coś mówi o pochodzeniu polskiej klasy średniej: to mieszczanie z awansu. Większość dziadków i pradziadków polskiej klasy średniej najdalej od dwóch pokoleń uczy się miasta, ma więc korzenie na wsi, a tam późną jesienią i zimą, nawet po przymrozkach, można było liczyć właśnie na jarmuż.

Języczek u wagi – nawet jeśli klasa średnia nie jest jeszcze w Polsce liczna, to w kolejnych wyborach po 2000 roku pojawiało się te tajemnicze kilka procent głosów, które dawało zwycięstwo pierwsze SLD, potem PO, a ostatnio bardziej PiS, a częściowo i Nowoczesnej. To prawdopodobnie ta grupa, która jeszcze nie potrafi zbudować swojej reprezentacji politycznej, jest w stanie wręczać batutę kolejnym partiom, ale także ją odbierać. To dlatego jej interesy zignorowała Platforma Obywatelska – nie traktując klasy średniej jako „swojej" i uważając, że to „najwyżej kilka procent". Klasa średnia postrzegana jest jako zmieniająca swoje preferencje polityczne. Gdyby klasa średnia miała swoją partię, w kolejnych polskich wyborach byłaby języczkiem u wagi i dyktowałaby warunki.

Klasa wyższa – ci, którzy zarabiają znacznie więcej niż średnia krajowa. Rezydują w apartamentowcach, ale kupują tylko mieszkania na ostatniej kondygnacji, z tarasem, wyłącznie kiedy jest jedno na piętrze. Najczęściej wynoszą się na drogie przedmieścia, stylizują, kupują nieruchomości w południowej Francji czy Grecji. Klasa wyższa nie ceni zbyt klasy średniej.

Książki – nie za dużo, choć bywają elementem dekoracji. Z nauk społecznych ostatnio bardziej Piketty niż Balcerowicz. Beletrystyka: Paulo Coelho, a dla wymagających Olga Tokarczuk. Historia? Głównie zagraniczni autorzy piszący o Polsce: Snyder, Davis; na półkach pręży się nigdy niedoczytane grube „Powstanie'44"; do tego książki kucharskie, najchętniej pisane przez celebrytów; mało czasu na teatr i koncert.

Lemingi – ukute przez Roberta Mazurka i odnoszące się do części klasy średniej określenie, które zrobiło wielką karierę. Piotr Zaremba uznał lemingów za pozbawionych refleksji „przeżuwaczy medialnych mądrości". Hasło „lemingi" oznacza powielających „liberalne i lewicowe" sądy prezentowane w mediach czy internecie. Tak jak w przypadku prawdziwych lemingów, legenda czasem leży daleko od rzeczywistości. Świetny, chwilami autoironiczny tekst Roberta Mazurka stał się podstawą do utrwalenia stereotypu i stałych szyderstw prawicowej opinii z przedstawicieli klasy średniej („lemingozy"), na której akurat centro-prawica powinna budować przyszłość.

Łóżko polowe – symbol przedsiębiorcy post-PRL-u, występowało jako stały element bazarów i różnych targowisk. Jako podstawowe narzędzie pracy wielu handlowców, służyło nie tylko do prowadzenia sprzedaży, było miejscem do spania w oczekiwaniu na towar czy jedyną twierdzą na polu targowym. Zajmujący się handlem nie mogli się bez niego obejść, tak debiutował m.in. założyciel marki CCC (wartej w 2015 roku 47 mld zł). Choć wielu przedstawicieli klasy średniej i przedsiębiorców wybudowało na nim swoje firmy, dziś „polówka" już właściwie została zapomniana. Pozostając niemym świadkiem powstania części klasy średniej, odstawiona została do lamusa.

Nowa klasa średnia – przemiany po 1989 oznaczały nie tyle pojawienie się klasy średniej, ile jej modernizację. Lata 90. i okres nowego tysiąclecia formują nową klasę średnią, która wpisuje się w socjologiczny krajobraz konsumpcjonistycznego społeczeństwa. Odchodzi od tradycyjnego konserwatyzmu, etosu pracy i awansu społecznego jako konsekwencji własnego wysiłku na rzecz symbolicznego sukcesu ekonomicznego. Nie obraża się na celebrytów i nie stroni od elit. Nie traktuje religii jako części grupowej tożsamości, a społeczna, kulturowa czy polityczna aktywność odbywa się na zasadzie intuicyjnych poszukiwań. Dziś wiele „najbardziej tradycyjnych" cech klas średniej to mity takie jak przedsiębiorczość (tak, ale z większym wsparciem i ochroną państwa) i wolna konkurencja (bez przesady, łączenie, tworzenie sieci jest również istotne). Klasa średnia szuka wsparcia w państwie.

Organizacja – tak jak nie potrafią się organizować politycznie, tak są genialni w tworzeniu małych sieci na poziomie osiedla, stowarzyszenia, miasta czy szkoły. Zwykłe cele typu wspólne sadzenie drzewek, ochrona krajobrazu czy nawet walka z psimi kupami na trawnikach są żywiołem zapracowanych średniaków. Piszący po nocach maile dobrze zorganizowani rodzice są zmorą nauczycieli w niejednej dobrej szkole.

Oszczędności – teoretycznie myślenie o przyszłości jest cechą klasy średniej, to oni powinni oszczędzać najwięcej. Statystyka tego nie potwierdza. Raport „Polak oszczędny 2016" sporządzony przez BGŻ pokazuje, że nawet oszczędności 10 proc. najbogatszych Polaków są znacznie mniejsze od oszczędności odpowiadających im przedstawicieli tej samej grupy w innych państwach europejskich. Tylko 19 proc. Polaków jest skłonnych do oszczędzania, gdy np. u Węgrów ten odsetek wynosi 56 proc. Nowy trend jest związany ze zmianą postaw młodzieży, która jest coraz pozytywniej nastawiona do oszczędzania, i łączy się z przemianami wewnątrz klasy średniej.

Patriotyzm – klasa średnia nie obnosi się z patriotyzmem, jednak wielu ludzi z tej grupy wsparło aktualną sejmową większość, bo szukali silniejszej identyfikacji narodowej. Po 1989 roku elementy związane z materialnym statusem jej członków przesłoniły kwestie związane z etyką i wartościami. Wartości patriotyczne zeszły na dalszy plan. Nie dyskutowano, jak należałoby go definiować, rozumieć, nauczać. Dla wielu stał się tematem niewygodnym i wstydliwym, dla innych był podstawową osią sporów społecznych. Klasa średnia, dystansująca się od radykalizmów, nie zajęła stanowiska w tej sprawie. Otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego w 2004 roku zmieniło nieco ten trend. Dziś patriotyzm jest modny, sklepy z odzieżą patriotyczną stale zyskują klientów właśnie z tej grupy społecznej. Wygląda to jak odruch lękowy, by „przespanego" patriotyzmu nie „zabrali" średniakom narodowcy.

Podatki – z zapowiedzi ministra Henryka Kowalczyka wynika, że każdy, kto zarabia ok. 6 tys. zł, musi liczyć się z podwyżką podatków w najbliższych latach. Nie ma więc mowy, żeby polską klasę średnią ominęło wielkie skubanie przez rząd (chyba że ktoś, na przykład wicepremier Mateusz Morawiecki, ją osłoni). Podatki staną się przyczyną rozejścia się klasy średniej z dzisiejszą większością parlamentarną. Od tego momentu być może zacznie się poważna debata polityczna nad podatkami w Polsce.

Pozycja ekonomiczna – stałe sytuowanie klasy średniej w kategoriach „mieć więcej" nie sprzyja konsolidacji tej grupy wokół wartości, jaką jest wiedza. Nie pomaga to też powstaniu „partii klasy średniej". W debacie publicznej osłabiana jest racjonalna dyskusja o zróżnicowaniu społecznym. Sama próba odrzucenia przez aktorów publicznych pojęcia klasy społecznej według Davida Osta skutkuje tym, że realnie istniejące podziały klasowe są zastępowane przez polityków jak Boris Jonson czy rodzina Le Penów opowieścią o „wykorzystywaniu słabszych". Narracja „gniewu społecznego" osłabia „narrację klasową", wraz z nią klasyczną demokrację obywatelską i samą klasę średnią. Zwycięża podejście „tożsamościowe" dzielące wyborców po prostu na swoich i obcych, a to, wedle Osta, droga do autorytaryzmu.

Religia – klasa średnia w Polsce to wciąż pokolenia wychowane pod wpływem Jana Pawła II i ruchów oazowych; bardziej Kościół łagiewnicki niż toruński. Jej nieformalni duszpasterze to nieraz znani duchowni, przykładowo o. Maciej Zięba, ks. Adam Boniecki, także dawni duszpasterze akademiccy, często dominikanie lub jezuici. Prawie w każdym większym mieście jest taki „ulubiony" kościół, gdzie dzisiejsi mieszczanie czują się jak u siebie.

Rukola – dała nazwę ulicy w warszawskim Wilanowie. Kontekst jasny.

Sanitariuszka Małgorzatka – dzielna bohaterka jednej z najbardziej znanych piosenek powstańczych. Zanim poszła walczyć, była lemingiem czasów międzywojennych, bardziej klasą średnią niż inteligencją. W alei Róż miała mieszkanie z dużą wanną, psa pinczerka, szykowne pantofle na koturnach, chodziła do modnych w Dwudziestoleciu warszawskich klubów. Dzisiaj siedziałaby na placu Zbawiciela i sączyła sojową latte. Wygląda, że nie przejmowała się za bardzo polityką, jak dzisiejsze lemingi. Ale gdy przyszło co do czego, pokazała, co potrafi.

Skład społeczny – właściciele firm, dziennikarze, lekarze, prawnicy, marketingowcy, nauczyciele, wykładowcy, ok. 3 mln dorosłych Polaków. Co ciekawe, być klasą średnią jest w dobrym stylu, w niektórych badaniach za jej członków uważa się ponad polowa Polaków! Starą klasę średnią tworzyli przede wszystkim przedsiębiorcy, w części wywodzący się z dawnej grupy badylarzy i „wygrani" lat 90. Obecnie klasę średnią budują nie tylko ludzie biznesu, ale różni „profesjonaliści". Kolonizowanie przez klasę średnią środowisk inteligenckich szkodzi tym drugim, uszlachetnia pierwszych. Wiedza powoli staje się największą wartością tej klasy, choć paradoksalnie, ze względu na brak integracji, nie decyduje o jej sile. Gdy podziały polityczne budowane są wokół silnych ideologicznych tożsamości, klasa średnia czuje się zagubiona.

Stara klasa średnia – to na przykład ci, którzy w latach 90. zbudowali sobie domki stylizowane na dworki. Ich korzenie tkwiły w PRL. Gdyby karierę zaczęli w ZSRS, część z nich zostałaby oligarchami, to oni byli dyrektorami i prezesami w latach 80., szybko spaliliby legitymacje partyjne, nie musieliby przechodzić przez etap łóżka polowego, mieliby kontakty w polityce i w mediach, nieliczni trafiliby do klasy wyższej.

Statystyki – wedle Diagnozy Społecznej 2015 ogólny wskaźnik jakości życia wyraźnie pokazuje, komu w Polsce żyje się obecnie dobrze, a komu źle i komu w ostatnich latach się poprawiło, a komu w stosunku do innych się pogorszyło. Na pierwszy rzut oka wygląda, że szeroko rozumiana klasa średnia należy do beneficjentów III RP, bo poprawę odnotowują przede wszystkim ludzie z wyższym wykształceniem, młodzi, przedsiębiorcy, mieszkańcy największych miast (m.in. Poznania i Krakowa), województw małopolskiego, pomorskiego, mazowieckiego i wielkopolskiego, wykonujący zawody prawnika, lekarza, nauczyciela akademickiego, przedstawiciele władz i dyrektorzy, artyści i pozostali specjaliści.

Sukces – z pozycji klasy średniej ma liczne oblicza. Miarą sukcesu pozostaje status ekonomiczny (związany z aspiracjami), w perspektywie grupowej coraz większego znaczenia nabiera status społeczny (rozumiany jako poczucie sprawczości, znaczenia, wpływu klasy średnia jako siły społecznej, w przyszłości również politycznej). Dostrzegamy stabilizowanie się klasy średniej wokół nowej kategorii dobrobytu – na razie indywidualnego, widzianego jako stabilność, równowaga, oparcie na wartości (religijność). Naturalne wydaje się poszukiwanie w przyszłości definicji dobrobytu w kategoriach interesu całej grupy.

Szkoła – decydują „inwestycja w przyszłość" i bezpieczeństwo. Preferowane szkoły prywatne i prowadzone przez organizacje kościelne. W Warszawie: pijarzy, Przymierze Rodzin, Sternik itd. Czy wybrać szkołę prywatną, bo dobrze uczą, czy nieważne jak uczą, byle było markowo? Zapewnienie potomstwu edukacji wysokiej jakości jest jednym z głównych celów klasy średniej. Oprócz kredytów inwestycje w wykształcenie dzieci stają się jednym z głównych obciążeń klasy średniej.

Trzecia Rzeczpospolita – to czas heroicznego powstawania klasy średniej. Krytyka lat 1989–2015 może być odczytywana jako dystansowanie się od tych, którzy wtedy, przynajmniej w swoim przekonaniu, odnieśli sukces. Tak jak postkomuniści i osoby, które kojarzyły PRL z czasami swej pracy i poświęcenia, doczekały się szybko swojego Kwaśniewskiego (który powiedział im, że do starego nie ma powrotu, ale gotów jest ich bronić), tak i dzisiejsza klasa średnia, która dobrze kojarzy III Rzeczpospolitą, czeka na swego Mojżesza, a w każdym razie na faktyczną reprezentację, tymczasem odbijając się od jednej wyborczej bandy do drugiej.

Układ – pokazany w filmie Ryszarda Bugajskiego „Układ zamknięty". Pojęcie dotyczące ograniczenia konkurencji na różnych polach, korupcji, a także barier w działalności gospodarczej w III RP wynikających z nieformalnych kontaktów przedstawicieli biznesu, polityki i wymiaru sprawiedliwości. Szczególnie dokuczył właśnie klasie średniej.

Wakacje – chętnie poza Polską. Dawniej był tylko Egipt i Tunezja. Teraz bardziej Majorka, Minorka, Wyspy Zielonego Przylądka. Bary z darmowymi drinkami w hotelach nie nadążają w obsługiwaniu wyluzowanych przez dwa tygodnie w roku lekarzy i przedsiębiorców z Polski.

Wilanów – na Polach Wilanowskich, czyli wielkiej dzikiej łące, powstało nowe osiedle, a w zasadzie miasto koło miasta z jednym z największych kościołów w centralnym punkcie. Wilanów stał się synonimem polskiej klasy średniej, podobną funkcję przed wojną spełniał w Warszawie Żoliborz. Wilanów łączy różne segmenty klasy średniej. Zgodnie z postrzeganiem klasy społecznej przez Pierra Bourdieu, mający podobne pozycje w przestrzeni społecznej, żyjący w podobnym, zrozumiałym dla siebie stylu średniacy czują w Wilanowie, że są w domu.

Ziarenka – na pytanie, co tu ludzie kupują w spożywczaku takiego, co gdzie indziej źle schodzi, ekspedientki w centrum Wilanowa odpowiadają: różne ziarenka i orzechy, nawet takie, o jakich inni Polacy nie słyszeli. Zdrowy styl życia.

Joanna Lizut jest politologiem specjalizującym się w problematyce społecznej, pracownikiem naukowo-dydaktycznym w Wyższej Szkole Pedagogicznej im. Janusza Korczaka w Warszawie.

Paweł Kowal jest politologiem i historykiem, badaczem procesów transformacji w Europie Środkowej. Współtworzył Muzeum Powstania Warszawskiego. W latach 2002–2014 był m.in. posłem, europosłem i wiceministrem spraw zagranicznych. Obecnie pracuje m.in. w ISP Polskiej Akademii Nauk i na Uniwersytecie Warszawskim.

Aspiracje – zazwyczaj ładny dom, samochód, dobra szkoła dla dzieci plus wiara, że mordercza praca i wykształcenie da im bezpieczną przyszłość. Brak wspólnych celów i oczekiwań klasy średniej ogłaszanych publicznie i brak wyraźnej reprezentacji politycznej.

Arystokracja z Konstancina – specyficzna część klasy wyższej. Niektórzy z klasy średniej chcieliby być jak oni, ci, co mieszkają w minipałacach pod miastami (starych i nowych – stylizowanych), dlatego sklejono ich z Konstancinem. Arystokratów „konstancińskich" irytują zarówno obyczaje zwykłych Polaków (parawany na plażach), jak i zapobiegliwość klasy średniej z Wilanowa. Nie mają kredytów we frankach, są zdystansowani od codziennej zadyszki średniaków. Klasa średnia III RP wedle jej krytyków „chciała być arystokracją z Konstancina". Zajęta swoimi problemami i zapatrzona w bogatszych nie zabiegała o interesy wykluczonych, co zaprząta głowy klasy średniej w Niemczech, Holandii czy Włoszech. Myślała, jak tu zarobić na wyprowadzkę do przysłowiowego Konstancina, wyjechać z miasta.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie