Niepodległym szlakiem

W stulecie ogłoszenia aktu 5 listopada Instytut Pamięci Narodowej – pod patronatem Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej – rozpoczyna cykl dyskusji historyków. Przypomnimy chwile zwątpienia i radości, ostrość podziałów i sporów: z Niemcami, Austro-Węgrami czy Rosją, ale także dramatów, gdy Polakom przyszło walczyć przeciwko sobie.

Aktualizacja: 13.11.2016 20:01 Publikacja: 10.11.2016 08:31

12 grudnia 1916, powitanie Józefa Piłsudskiego na Dworcu Wiedeńskim: Komendant znów w Warszawie.

12 grudnia 1916, powitanie Józefa Piłsudskiego na Dworcu Wiedeńskim: Komendant znów w Warszawie.

Foto: PAP

Niedziela 5 listopada 1916 roku była w Warszawie słoneczna. Na budynkach pojawiły się narodowe barwy, balkony udekorowano kobiercami z wizerunkiem Orła i Pogoni, tramwaje ustrojono biało-czerwonymi chorągiewkami. Wokół kolumny Zygmunta i na Krakowskim Przedmieściu zebrały się tłumy. W południe w Warszawie i Lublinie generał-gubernatorzy niemiecki i austro-węgierski Beseler i Kuk odczytali proklamację swych cesarzy, zapowiadającą utworzenie Królestwa Polskiego z własną armią. Nie określono jego granic, wskazując na ziemie wydarte rosyjskiemu panowaniu. Ale na ulice wyszły patriotyczne pochody, orkiestry grały „Jeszcze Polska nie zginęła", w kościołach śpiewano „Te Deum", a w Krakowie zabrzmiał dzwon Zygmunt.

Stanisław Tarnowski pisał: „Dożyliśmy szczęścia, o jakim marzyli nasi poprzednicy. Wolna Polska!". Były łzy wzruszenia, gdy legioniści oddawali honory maszerującym weteranom 1863 roku, ale nie brakło też głosów, iż „już my dobrze poczujemy na plecach tę niemiecką niepodległość"...

Dla jednych akt 5 listopada był odzyskaniem niepodległości, dla innych – jej zapowiedzią, „autonomią" albo oszustwem, gestem mającym służyć pozyskaniu rekruta. Wieczorem w wypełnionej po brzegi Operze Narodowej wystawiano „Halkę". Galowe przedstawienie rozpoczęto od hymnu „Boże coś Polskę", powtórzonego na żądanie publiczności trzykrotnie. Podobnie było w Teatrze Rozmaitości. Podjęte chóralnie słowa „Ojczyznę, wolność racz nam wrócić Panie..." wyrażały przekonanie, że to jeszcze nie Niepodległa.

W stulecie ogłoszenia aktu 5 listopada wracamy do tych sporów. Instytut Pamięci Narodowej – pod patronatem Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej – rozpoczyna cykl dyskusji historyków. Ruszamy szlakiem, którym podążali nasi przodkowie. Przypomnimy chwile zwątpienia i radości, ostrość podziałów i sporów: z Niemcami, Austro-Węgrami czy Rosją, ale także dramatów, gdy Polakom przyszło walczyć przeciwko sobie.

W Wigilię 1914 roku legioniści zaczęli śpiewać pod Łowczówkiem kolędę „Bóg się rodzi". „I oto z okopów rosyjskich Polacy z dywizji syberyjskich podchwycili pieśń i poszła w niebo z dwóch wrogich obozów! Gdy nasi po odśpiewaniu kolęd krzyknęli: »Poddajcie się, tam, wy Polacy«, nastała chwila ciszy, a później – już po rosyjsku: »Sybirskije striełki nie zdajutsia«. Straszna jest wojna bratobójcza" – zapamiętał przyszły premier Felicjan Sławoj Składkowski.

Być może kilka lat później część z nich walczyła wspólnie w odrodzonym Wojsku Polskim. Dróg ku Niepodległej nie kreślono prostymi liniami. Gdy latem 1914 roku abp Aleksander Kakowski przedstawiał w Londynie dzieje ojczyzny arcybiskupowi Westminsteru z prośbą o wsparcie, ten nie wiedział nic o rozdartej przez zaborców Polsce i odsyłał do rosyjskiego ambasadora w Londynie, „bo on jest dobrym katolikiem".

Inaczej było cztery lata później. Niepodległość wymagała jednak pracy i ofiary. Wysiłek naszych przodków chce pokazać Instytut Pamięci Narodowej. Przywołać uczestników tamtych wydarzeń, niekiedy na nowo odkryć kamienie milowe szlaku prowadzącego ku Niepodległej. Ruszamy drogą, którą podążali Polacy, zmagając się z zaborcami, obojętnością czy wrogością współrodaków. Tych, którzy dobrze się urządzili jako poddani obcych władców.

Chcemy zaprosić do tej podróży szczególnie młodzież, aby stała się kolejnym ogniwem łańcucha niepodległych pokoleń. Jednym ze stu przedsięwzięć na stulecie odzyskania niepodległości przygotowywanych przez Instytut Pamięci Narodowej będą debaty belwederskie. Rozpoczęliśmy je od dyskusji wokół aktu 5 listopada, w kolejnych pokażemy sprawę polską na arenie międzynarodowej, w tym Komitet Narodowy Polski, aktywność obywatelską, wysiłek militarny, losy Legionów...

Będziemy rozmawiać i o tym, jak zmieniło nas minione stulecie i czym obecnie jest dla nas niepodległość. Nie uchylimy się od pytania, jaką cenę bylibyśmy gotowi zapłacić za jej utrzymanie dzisiaj. Totalitarne doświadczenia XX wieku oraz współczesny kryzys cywilizacji łacińskiej naderwały międzypokoleniowy łańcuch. Jednak tradycja niepodległej Rzeczypospolitej, wiernej swej przeszłości, jest dobrym spoiwem. Tyle razy już nas ratowała. Po nią więc sięgamy i na niej budujemy naszą przyszłość.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Niedziela 5 listopada 1916 roku była w Warszawie słoneczna. Na budynkach pojawiły się narodowe barwy, balkony udekorowano kobiercami z wizerunkiem Orła i Pogoni, tramwaje ustrojono biało-czerwonymi chorągiewkami. Wokół kolumny Zygmunta i na Krakowskim Przedmieściu zebrały się tłumy. W południe w Warszawie i Lublinie generał-gubernatorzy niemiecki i austro-węgierski Beseler i Kuk odczytali proklamację swych cesarzy, zapowiadającą utworzenie Królestwa Polskiego z własną armią. Nie określono jego granic, wskazując na ziemie wydarte rosyjskiemu panowaniu. Ale na ulice wyszły patriotyczne pochody, orkiestry grały „Jeszcze Polska nie zginęła", w kościołach śpiewano „Te Deum", a w Krakowie zabrzmiał dzwon Zygmunt.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie