Chrabota: Eksperymenty społeczne wczoraj i dziś

Niewątpliwą zasługą komunistów w czasach PRL było stworzenie w Polsce wielkoprzemysłowej klasy robotniczej. Obserwowałem to na własne oczy w Nowej Hucie lat 70. (coś mnie ostatnio zbyt często bierze na wspominki, czyżby starość?). Oto przodująca klasa systemu powstawała we wzorcowym marksistowskim otoczeniu, wspierana troskliwą opieką aktywu partyjnego, ubogacana na co dzień infrastrukturą socjalistycznych szkół, kin i teatrów.

Aktualizacja: 03.09.2016 22:33 Publikacja: 01.09.2016 16:11

Chrabota: Eksperymenty społeczne wczoraj i dziś

Foto: Fotorzepa

Niewątpliwą zasługą komunistów w czasach PRL było stworzenie w Polsce wielkoprzemysłowej klasy robotniczej. Obserwowałem to na własne oczy w Nowej Hucie lat 70. (coś mnie ostatnio zbyt często bierze na wspominki, czyżby starość?). Oto przodująca klasa systemu powstawała we wzorcowym marksistowskim otoczeniu, wspierana troskliwą opieką aktywu partyjnego, ubogacana na co dzień infrastrukturą socjalistycznych szkół, kin i teatrów.

Tyle że lud pracujący był wciąż ciemny, katolicki, przywiązany do zabobonu, wręcz domagający się budowy kościołów w sercu socjalistycznego miasta. Władze poszły w końcu na kompromis, kościoły (a właściwie kościół) zaczęto budować i dopiero z dzisiejszej perspektywy widać, że był to ich (komunistów) fundamentalny błąd, bo świątynie, zamiast rozładować wewnątrzklasowe napięcie, stały się punktami oporu i ostatecznie pogrzebały nadzieję, że właściwa świadomość klasowa kiedykolwiek w Nowej Hucie się narodzi. Zostawmy jednak Hutę w spokoju, bo głównym tematem tego tekstu jest przypomnienie innego eksperymentu klasowego, którego podjął się w latach 80. niesłusznie dziś nieco zapomniany Mirosław Dzielski z grupą przyjaciół skupionych wokół Krakowskiego Towarzystwa Przemysłowego. Oto zorientowany liberalnie filozof i publicysta zadał sobie fundamentalne pytanie: jak tworzyć w Polsce kapitalizm (co mu się wydawało niezbędne z perspektywy wyciągania Polski z nędzy i zacofania) bez kapitału i kapitalistów?

Diagnoza społeczna wydawała mu się dość oczywista. Z jednej strony uzwiązkowiona (choć, jak już wiemy, „zacofana") klasa robotnicza z wielkich zakładów pracy, z drugiej postępowa inteligencja uniwersyteckiego Krakowa. A na marginesach niewielkie grupki spauperyzowanych arystokratów, pozbawione większych ambicji przedstawiciele wolnych zawodów i spychana w kryminogenność tzw. prywatna inicjatywa. Z braku innych możliwości musiał Dzielski postawić na coś, co dziś nazywamy kapitałem społecznym. Już w połowie lat 80. stworzył ideę towarzystwa przemysłowego (cóż za anachroniczna nazwa!), w którym mieli się zebrać protoprzedsiębiorcy („prywaciarze"), intelektualiści, związkowcy, prawnicy, studenci, a tym, co miało ich łączyć, była cedzona po kropli przez założyciela myśl wolnorynkowa.

Sprawy potoczyły się niezwykle szybko i owocnie. Krakowskie Towarzystwo Przemysłowe (KTP) powstało w kilka miesięcy i mimo że komuniści rutynowo odrzucali wnioski o jego rejestrację, środowisko Dzielskiego rosło jak grzyby po deszczu. Skąd ten fenomen? Niewątpliwie ważna była charyzma lidera, ale również jego intuicja, że pół dekady po karnawale „Solidarności" Polacy potrzebują nowych idei. Udało mu się nie tylko nobilitować pogardzanych „prywaciarzy", ale na dodatek przekonać skupione wokół siebie grono, że to właśnie prywatna własność, wolnościowa gospodarka i etos pracy tworzą istotę postępu, czyli kapitalizmu.

Środowisko Dzielskiego biesiadowało na składkowych przyjęciach w salonie pań Szymańskich, spotykało się z ważnymi postaciami opozycji, podejmowało inicjatywy gospodarcze, a także istotnie wpływało na idee kształtujące się wówczas w łonie opozycji antykomunistycznej. Chwałę Dzielskiego głosił sam Kisiel, grupa odegrała sporą rolę w środowisku warszawskiej Dziekanii, a przede wszystkim zintegrowała i wzmocniła prywatną przedsiębiorczość Małopolski, tworząc zresztą modę na podobne inicjatywy w całym kraju.

Dzielski, niestety, nie dożył sukcesu swojej idei. Zmarł jesienią 1989 roku w Stanach Zjednoczonych, w wieku niespełna 48 lat. A sam projekt Krakowskiego Towarzystwa Przemysłowego? Jak to bywa z pionierami ważnych idei, chyba nie przetrwał próby czasu. Co było nowe w połowie lat 80., dziesięć lat później stało się oczywiste. Wielkich karier politycznych ludzi ze środowiska KTP nie odnotowano. Większość wychowanków Dzielskiego poszła w biznes i tworzy dziś elitę gospodarczą nie tylko nad Wisłą.

Co mnie skłoniło do przypomnienia tej historii? Otóż zastanawiam się nad ciągiem pewnych historycznych zdarzeń. Powstanie KTP, ruch towarzystw gospodarczych, ustawa Wilczka, Okrągły Stół, Balcerowicz, eksplozja polskiej przedsiębiorczości. Wszystko to dało wolnej Polsce napęd, którego efektem był niebywały sukces III Rzeczypospolitej. Ludzie, którzy zaczęli w 1988 roku sprzedaż ze szczęk, są dziś napędzającą polską gospodarkę klasą średnią. Wszystko, czego potrzebują, to stabilne prawo, poszanowanie własności, swoboda gospodarcza i racjonalne podatki. Świetnie to wiedział niegdyś Dzielski, a potem ojcowie wolnej Polski.

A jakie plany mają dzisiejsi stratedzy narodowi, którzy rozbudzają roszczeniowość i oczekiwania socjalne? Jaki eksperyment społeczny podejmują? Jakie są ich cele i czy będą służyły rozwojowi? Mimo szumnych deklaracji coraz mniej wierzę w ich racje. Klasa średnia ma prawo czuć się zagrożona. A z nią polski kapitalizm.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej":

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Niewątpliwą zasługą komunistów w czasach PRL było stworzenie w Polsce wielkoprzemysłowej klasy robotniczej. Obserwowałem to na własne oczy w Nowej Hucie lat 70. (coś mnie ostatnio zbyt często bierze na wspominki, czyżby starość?). Oto przodująca klasa systemu powstawała we wzorcowym marksistowskim otoczeniu, wspierana troskliwą opieką aktywu partyjnego, ubogacana na co dzień infrastrukturą socjalistycznych szkół, kin i teatrów.

Tyle że lud pracujący był wciąż ciemny, katolicki, przywiązany do zabobonu, wręcz domagający się budowy kościołów w sercu socjalistycznego miasta. Władze poszły w końcu na kompromis, kościoły (a właściwie kościół) zaczęto budować i dopiero z dzisiejszej perspektywy widać, że był to ich (komunistów) fundamentalny błąd, bo świątynie, zamiast rozładować wewnątrzklasowe napięcie, stały się punktami oporu i ostatecznie pogrzebały nadzieję, że właściwa świadomość klasowa kiedykolwiek w Nowej Hucie się narodzi. Zostawmy jednak Hutę w spokoju, bo głównym tematem tego tekstu jest przypomnienie innego eksperymentu klasowego, którego podjął się w latach 80. niesłusznie dziś nieco zapomniany Mirosław Dzielski z grupą przyjaciół skupionych wokół Krakowskiego Towarzystwa Przemysłowego. Oto zorientowany liberalnie filozof i publicysta zadał sobie fundamentalne pytanie: jak tworzyć w Polsce kapitalizm (co mu się wydawało niezbędne z perspektywy wyciągania Polski z nędzy i zacofania) bez kapitału i kapitalistów?

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie