Znów przenieśmy się w czasie, tym razem do 2007 r. Za niekwestionowaną miss Sejmu uchodzi posłanka Samoobrony Sandra Lewandowska. W środku nocy do jej pokoju dobijają się posłowie PO Roman Kosecki i Andrzej Biernat. – Roman się przedstawił i chciał zaprosić mnie na drinka, ale odmówiłam. Musieli wracać z jakiegoś pijaństwa – opowiadała później.
W ramach przeprosin Kosecki wysłał potem posłance kwiaty i bombonierkę, a w tym samym roku Lewandowska staje się bohaterką seksskandalu, choć już poza murami domu poselskiego. Dzięki tabloidom wychodzi na jaw jej wspólna eskapada do Egiptu ze starszym 30 lat partyjnym przełożonym Januszem Maksymiukiem, prywatnie rozwodnikiem i ojcem dwójki dzieci. Na zdjęciach w gazetach widać, jak wiceprzewodniczący Samoobrony smaruje olejkiem posłankę, ubraną jedynie w stringi. – To był wakacyjny wypad ze znajomymi – tłumaczył się potem Maksymiuk.
Podryw w Edynburgu
Wróćmy w mury hotelu sejmowego. Większość romansów, których były one świadkiem, nigdy nie przeniknęła do mediów. Przykłady? Za rządów SLD tajemnicą poliszynela był związek młodej posłanki ze starszym o 11 lat ministrem.
Najbarwniejszy romans, którego sceną był sejmowy hotel, rozegrał się jednak za pierwszych rządów PO. Wówczas piękna pracownica jednego z klubów parlamentarnych wdała się w namiętną relację z równie atrakcyjnym posłem.
Sprawa niemal wyszła na jaw, gdy zdjęcia zrobił im paparazzo. Podobno widać było na nich posła czule gryzącego wybrankę w ucho. W negocjacje z tabloidem zaangażowali się przełożeni kobiety i przyniosły one skutek. Przekonali redakcję, że warto odstąpić od publikacji, bo kobieta jest w trakcie rozwodu.
W tej gorącej relacji kochankowie zresztą częściej przeżywali swoje wzloty i upadki. – Poczuła się bardzo dotknięta, gdy jedna z gazet opublikowała zdjęcia narzeczonej posła. Przekonywał ją bowiem, że jest wolny – opowiada nam jeden z polityków.
Ta historia skończyła się tragicznie. Poseł zginął w katastrofie smoleńskiej. W jego pokoju w hotelu sejmowym zostały rzeczy osobiste kobiety. Udało się jej przekonać funkcjonariuszy ABW do zdjęcia specjalnie założonych na drzwiach plomb, by mogła wejść do środka. W drodze do Warszawy była już bowiem rodzina zmarłego.
Nie tylko ona straciła wybranka w katastrofie smoleńskiej. Ta tragedia przecięła też najsłynniejszy dotąd w polskiej polityce związek gejowski. Jeden z jego uczestników należy dziś do gwiazd opozycji. Nazywany jest powszechnie w Sejmie „smoleńską wdową".
Romanse homoseksualne stanowią zresztą osobną kategorię. W sejmowych ławach zasiada niewielu mężczyzn mogących pochwalić się sportową sylwetką, otwartością na nowe znajomości i niestępionym intelektem. Z ich relacji wynika, że stają się częstym obiektem adoracji przedstawicieli obu płci.
O tym, jak takie zaloty wyglądają w praktyce, opowiada proszący o zachowanie anonimowości poseł PO. Relacjonuje, że był przedmiotem westchnień znanego polityka PiS słynącego z ultrakonserwatywnych poglądów.
– To zaczęło się w czasie delegacji do Edynburga. Na lunch poszliśmy do włoskiej kafejki, wyłożonej filmowymi pamiątkami, takimi jak plakat „Przeminęło z wiatrem" z podpisami aktorów. Było tam też coś pokroju ołtarzyka ku czci Marilyn Monroe – opowiada. – I właśnie stojąc przy tym ołtarzyku, w oczekiwaniu na jedzenie, kolega z PiS nagle powiedział: „To była piękna kobieta, słuchaj, jak ja nienawidzę pedałów".
Poseł PO relacjonuje, że tego samego dnia wieczorem polityk PiS złożył mu wizytę w pokoju hotelowym pod pretekstem przyniesienia łyżki do butów, a następnego dnia namówił do wspólnych zakupów na mieście.
– Na kolejnym wyjeździe też byliśmy wspólnie w delegacji, tym razem do Warny – kontynuuje poseł. – Gdy rozpakowywałem się w hotelu, polityk PiS zadzwonił z prośbą: „Ty jesteś uzdolniony technicznie, a mnie właśnie zacięła się walizka". Gdy przyszedłem do jego pokoju, walizka rzeczywiście była zamknięta, za to kolega zdążył już otworzyć wino.
Poseł PO smutno konstatuje, że w zasadzie sam jest sobie winien: – Gdy wtedy w Edynburgu powiedział, że nienawidzi pedałów, powinienem był wykrztusić coś podobnego. To był rodzaj testu, miałbym te zaloty z głowy. Jednak wówczas, przed Marilyn Monroe, po prostu mnie zamurowało.
Jak wakacyjna przygoda
Spektrum sejmowych romansów nie ogranicza się oczywiście do tych zawieranych między politykami różnych płci. Bo w kompleksie przy Wiejskiej miłość znajdują też inni, dla których jest on miejscem pracy. – Chociażby wiele dziennikarek miało romanse z borowcami – mówi Katarzyna Piekarska. – Pięknym przykładem jest też słynny związek byłego rzecznika SLD Tomasza Kality z jego późniejszą żoną Anią, dziennikarką – dodaje. Na początku 2017 r. polityk umarł na glejaka, a zdjęcia opiekującej się nim żony oglądała ze wzruszeniem cała Polska. Zdaniem Katarzyny Piekarskiej na tym tle romanse z udziałem posłów okazują się wyjątkowo nietrwałe. – Przypominają gorącą letnią przygodę, która często kończy się z upływem kadencji – mówi.
Jednak czy zakończony na ślubnym kobiercu związek Kingi Gajewskiej i Arkadiusza Myrchy nie świadczy o tym, że pojawił się jakiś nowy trend? Marek Borowski tego nie wie. Jednak przeczuwa, że we wzmożeniu buzowania politycznych hormonów mogą pomóc wybory samorządowe, a potem europejskie i parlamentarne. Siłą rzeczy wtłoczą posłów w rytm przedłużających się do późna partyjnych narad i nasiadówek. Poza tym wiele wskazuje na to, że kampania będzie brudna.
– Kiedy człowiek zaczyna ciepło myśleć o kimś innym? – pyta Marek Borowski. – Wtedy, gdy z jakichś powodów ta druga osoba zwraca na siebie uwagę. Przykładowo weźmie w obronę kogoś, kto jest ofiarą brudnych zagrywek. Siłą rzeczy nastąpi wtedy spotkanie. Od słowa do słowa dojdziemy do miłości. Można się spodziewać, że w tej kadencji Amor jeszcze sięgnie do kołczana.
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95